Wszystko wskazuje na to, że Polacy nie płacą mandatów – zupełnie jakby liczyli na to, że państwo nie upomni się o zaległe pieniądze. Kwota zaległości zresztą cały czas wzrasta, dlatego Ministerstwo Finansów postanowiło popracować nad zaostrzeniem przepisów.
Polacy nie płacą mandatów, choć dostają ich coraz mniej
Paradoksalnie z jednej strony Polacy nie płacą mandatów, a z drugiej – dostają ich coraz mniej. Statystyki pokazują, że w 2018 r. wystawiono o 2,4 mln mandatów karnych mniej niż w roku 2017. Za to kwota zaległych należności wzrosła w tym samym czasie o ponad 116 mln zł. Zupełnie jakby spora grupa liczyła na to, że kara grzywny nałożona za wykroczenia ulegnie przedawnieniu. A należy przecież pamiętać, że kara lub środek karny nałożone za wykroczenia przedawniają się dopiero po 3 latach. I to od momentu uprawomocnienia się mandatu karnego. A to oznacza, że wbrew pozorom państwo ma sporo czasu na wyegzekwowanie należności.
Zaległe należności za mandaty to już 700 mln zł. MF tego tak nie zostawi, a przynajmniej tak twierdzi
Ministerstwo Finansów prawdopodobnie postawiło sobie za punkt honoru, by wyegzekwować zaległe należności. Obecnie trwają prace legislacyjne, których celem jest usprawnienie egzekucji administracyjnej należności pieniężnych. Nowe prawo miałoby odnosić się zresztą nie tylko do mandatów; dzięki temu skuteczniej ściągane były też inne należności. Całe postępowanie miałoby być uproszczone, co dodatkowo pozwoliłoby zaoszczędzić część środków.
Obecnie długi Polaków za same mandaty karne opiewają na kwotę ponad 700 mln zł. I teraz pojawia się pytanie – jeśli państwo nie potrafi poradzić sobie z egzekucją tak drobnych kwot (w ujęciu jednostkowym), to czy jest w stanie skutecznie działać w innych obszarach? Należy pamiętać, że 3 lata to naprawdę sporo czasu na wyegzekwowanie kilkuset złotych. Pojawia się też inne pytanie – czy państwo tak „skutecznie” działa również przy ściąganiu innych należności? Rząd twierdzi, że tak. W takich momentach można jednak zacząć w to powątpiewać.