Trzynasta emerytura to sztandarowy pomysł rządu w ramach „piątki Kaczyńskiego”. Do kogo trafi nowe świadczenie? Okazuje się, że mniej więcej do co czwartego Polaka. A dodatek zasponosrują zapewne ci, którzy „trzynastki” nie zobaczą nigdy w życiu.
Do ilu osób trafi „trzynastka”? Okazuje się, że dokładnie do 9,7 mln Polaków. Tak, to nie pomyłka – mniej więcej 1/4 Polaków jest na emeryturach bądź rentach. A dokładnie – emerytury pobiera 6,94 mln, a renty – 2,62 mln osób.
Świadczenie ma być wypłacane w maju, zapewne przez przypadek tuż przed wyborami do europarlamentu. Szefowa resortu polityki społecznej Elżbieta Rafalska wreszcie ujawniła, ile trzynasta emerytura będzie kosztować. Otóż ma pochłonąć 10,7 mld zł.
– Myślę, że to będzie zastrzyk finansowy, który raz w roku pozwoli emerytom i rencistom uregulować kwestie, na które nie mogli by sobie pozwolić – stwierdziła minister. Na tym jednak wcale nie koniec dobrych informacji dla 1/4 Polaków. Otóż świadczenie będzie wypłacone z urzędu, nie będzie trzeba składać żadnych wniosków. A nie jest tajemnicą, że czasem ubieganie się o świadczenia, np. 500+, oznacza biurokratyczną gehennę.
Trzynasta emerytura. Kto zapłaci za „prezent”?
O nowej „piątce PiS” powiedziano już sporo. Ale liczba osób, które otrzyma „prezent” musi robić wrażenie. No i pojawia się pytanie, kto to wszystko sfinansuje. Mocno upraszczając można wskazać, że „prezent” dostatnie 25 proc. Polaków. Mniej więcej 20 proc. Polaków to dzieci. Zatem – znowu zaokrąglając i upraszczając, można stwierdzić, że nowe świadczenie wypracuje połowa Polaków.
Można powiedzieć, że to uczciwe – w końcu dzisiejsi emeryci się już napracowali w życiu, a trzynasta emerytura ma nie być tylko jednorazowym dodatkiem – a ma wejść do systemu na stałe.
Problem w tym, że ci, którzy dzisiaj pracują na „trzynastki”, będą mieli głodowe emerytury – znacznie niższe od tych dzisiejszych. Tego nie ukrywa zresztą nawet ZUS. A czy dostaną kiedyś swoje „trzynastki”? Sądzę, że nawet najbardziej skłonny do ryzyka bywalec salonów bukmacherskich by nie obstawił, że dzisiejszy 30-latek dostanie kiedykolwiek takie świadczenie. W końcu pomysły polityków żyją zwykle kilka lat, nie kilkadziesiąt – a zwłaszcza tak kosztowne.
To więc dzisiejszy przedsiębiorca czy pracownik korporacji, w pocie czoła pracujący na ZUS, sfinansuje te wszystkie „gratisy”. A jak on już będzie przechodził swoją jesień życia, to pewnie od państwa nie dostanie nic „ekstra”. Bo wtedy politycy będą odpowiedzialni. Serio – zresztą nie będą mieli wyjścia. Wystarczy do tego jeszcze tylko kilka kampanii wyborczych…