W Urzędzie Gminy Polkowice miała miejsce niecodzienna sytuacja. Na podstawie wysokich rachunków odkryto, że w pomieszczeniach magistratu znajdowała się… kopalnia kryptowalut. Jeszcze ciekawsza jest teoria na temat tego, kto ją tam w ogóle umieścił.
Kopalnia kryptowalut w urzędzie
Cała sytuacja prawdopodobnie nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby nie wnikliwość nowo wybranych władz gminy Polkowice. Na podstawie nienaturalnie wysokich rachunków wydedukowano, iż w jednym z pomieszczeń urzędu znajdowała się kopalnia kryptowalut — opisuje na swojej stronie Urząd Gminy Polkowice.
Z tego powodu dnia 7.03 obecny burmistrz Polkowic — Łukasz Puźniecki — złożył zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Lubinie. Ewentualne postępowanie miałoby dotyczyć kradzieży energii elektrycznej, tj. czynu z art. 278 par. 1,
Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
który zgodnie z par. 5 wspomnianego artykułu
Przepisy § 1, 3 i 4 stosuje się odpowiednio do kradzieży energii lub karty uprawniającej do podjęcia pieniędzy z automatu bankowego.
dotyczy również kradzieży prądu.
Byli pracownicy
Zgodnie z informacjami, które przekazuje na swojej stronie Urząd Gminy, sprzęt do wykopywania kryptowalut pracował tam 24 godziny na dobę, w okresie około roku, na przełomie lat 2017/2018. Szacuje się, iż wartość skradzionego prądu mogła wynieść nawet kilka tysięcy złotych. Z kolei zarobek kryptowalutowych górników, z tytułu sprzedaży wykopanego pieniądza, mógł wynieść od kilku, do nawet kilkunastu tysięcy złotych.
Tajna kopalnia kryptowalut została usunięta zaraz po ogłoszeniu wyników ostatnich wyborów samorządowych. Gdyby nie personalna „zmiana warty”, to bardzo możliwe, że zawyżonymi kwotami za prąd nikt by się nigdy nie przejął. Kopalnia kryptowalut funkcjonowałaby wtenczas w najlepsze, oczywiście za pieniądze podatników.
Fakt, że urządzenia znajdowały się w jednym z pokojów w urzędzie, najprawdopodobniej oznacza, iż za ów proceder odpowiadają byli pracownicy.
Reakcja nowych władz na nieprawidłowości jest jak najbardziej poprawna. Bardzo dobrze, że tak szybko wydedukowali oni, iż w budynku faktycznie mogła istnieć kopalnia kryptowalut. Martwi jednak fakt, że zdarzają się w dalszym ciągu urzędnicy, którzy traktują samorządowe dobra (jak energia elektryczna) jako niczyje, których kradzież jest jedynie wykorzystaniem okazji, a nie działaniem nagannym.