Życie pisze najlepsze memy. Naukowcy próbowali udowodnić, dlaczego wszyscy nonkonformiści wyglądają tak samo, a pracę opatrzyli zdjęciem stereotypowego hipstera z banku zdjęć. Ktoś rozpoznał na nim samego siebie i groził redakcji pozwem za bezprawne użycie zdjęcia, po czym okazało się, że to jednak nie on.
MIT to jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza uczelnia techniczna na świecie. To właśnie tam w pocie czoła najlepsi naukowcy świata wymyślają kolejne teorie, które pozwolą nam nieco lepiej zrozumieć świat. Jedne z nich dotykają rzeczy wzniosłych jak chociażby geneza wszechświata. Inne – rzeczy bardziej przyziemnych, a jeszcze inne próbują w naukowy sposób wytłumaczyć zjawiska, które obserwujemy każdego dnia, ale niespecjalnie się nad nimi zastanawiamy. Naukowcy już tak mają, że na rzeczywistość patrzą pod innym kątem niż pozostali ludzie. Efektem jednej z takich prac był artykuł w periodyku, chyba nawet nie naukowym, a popularnonaukowym MIT Technology Review.
A few days ago we ran a piece in @techreview about some research purporting to explain the "hipster effect"—the fact that nonconformists often end up nonconforming in the same way. We used a stock Getty photo of a hipster-ish-looking man. https://t.co/8LB6qLSmgS
— Gideon Lichfield (@glichfield) March 6, 2019
Artykuł nosi tytuł „Efekt hipstera: dlaczego nonkonformiści zawsze wyglądają tak samo?„. Autorzy próbowali matematycznie wytłumaczyć, dlaczego ludzie, którzy są w opozycji do kultury głównego nurtu, ostatecznie zawsze wyglądają tak samo. W końcu w ten sposób niejako tworzy się odrębny mainstream, więc te osoby nie bardzo mogą już nazywać się nonkonformistami. Artykuł został zilustrowany fotografią stereotypowego hipstera. Mężczyzna z zarostem, we flanelowej koszuli i czapce na głowie. Zwykłe zdjęcie, jakich pełno w każdej bazie zdjęć. Dodajmy jeszcze, że zdjęcie z legalnego źródła i wykorzystane zgodnie z licencją.
Hipsterzy wyglądają tak samo?
Kilka dni po publikacji materiału do redakcji zgłosił się mężczyzna, który zapowiedział podjęcie kroków prawnych w związku z nieuprawnionym użyciem jego zdjęcia do zobrazowania tego obraźliwego, jak sam stwierdził, artykułu. Wiadomość wywołała konsternację wśród redakcji. Pomimo tego, że zdjęcie pochodziło z legalnego źródła, początkowo rozważano jego zmianę. W końcu nie chodziło o to, aby kogokolwiek urazić. Swoją drogą jestem niezwykle ciekaw argumentacji mężczyzny, który musiałby dowodzić, że określenie hipster jest obraźliwe. Ostatecznie jednak jeden z menedżerów pisma kategorycznie stwierdził, że o żadnej zmianie zdjęcia nie może być mowy. Redakcja weszła w jego posiadanie zgodnie z prawem i wykorzystała zgodnie z licencją. Nawet jeżeli mężczyźnie to się nie podoba, mógł przewidzieć, że jego zdjęcie nie zawsze będzie wykorzystywane w kontekście, o jakim marzył pozując do niego.
Jestem jednak pod ogromnym wrażeniem menedżerów pisma. Pomimo tak stanowczego stanowiska postanowili dokładnie przyjrzeć się tej sprawie. W tym celu skontaktowali się z agencją Getty Images i poprosili o sprawdzenie, czy aby na pewno model podpisał wszystkie niezbędne zgody i czy w dokumentach po stronie agencji nie czai się żaden haczyk, który mógłby sprawić problemy. Odpowiedź była niespodzianką dla wszystkich. Okazało się, że dane modela, który pozował do zdjęcia, nie zgadzają się z danymi mężczyzny, który groził magazynowi. Odpowiedź na groźby mężczyzny była bardzo krótka i brzmiała następująco:
Nie sądzimy, aby to Pan był na zdjęciu.
Cała sprawa zakończyła się na tym, że autor gróźb stwierdził, że faktycznie zaszła pomyłka i to nie on jest przedstawiony na zdjęciu. Autorzy pracy chyba nie mogli sobie wymarzyć lepszego potwierdzenia swojej teorii.