Ocena praworządności w UE będzie odbywała się w ramach nowego mechanizmu. Dziś rano na wspólnej konferencji prasowej w Brukseli belgijski minister spraw zagranicznych Didier Reynders i niemiecki minister do spraw europejskich Michael Roth ogłosili, że jest na to polityczna zgoda.
Belgia przekonała większość
Przez 3 ostatnie lata Belgia podnosiła na forum unijnym potrzebę stworzenia jednolitego mechanizmu kontroli praworządności. Obecny art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej reguluje bowiem tę kwestię, ale w sposób budzący wątpliwości, szczególnie w krajach Grupy Wyszehradzkiej oraz wśród eurosceptyków w innych krajach. Przykładem tego może być szum medialny o tym, że Komisja Europejska wymierza sankcje Polsce. Dziś rano w Brukseli odbył się w tej sprawie szczyt ministrów ze wszystkich państw unijnych. Zakończył się on po myśli Belgów, gdyż ministrowie Reynders i Roth ogłosili, że jest zgoda państw co do rozpoczęcia prac nad nowym mechanizmem wzajemnej kontroli. Planują rozpocząć je w drugiej połowie tego roku, a zakończyć – w drugiej połowie przyszłego roku. Za jest również Manfred Weber, kandydat Europejskiej Partii Ludowej (największego ugrupowania w Parlamencie Europejskim) na nowego szefa Komisji Europejskiej.
Ocena praworządności u wszystkich
Pomysłodawcy chcą, by wszystkie państwa członkowskie musiały corocznie rozliczyć się z przestrzegania praworządności. A nie, jak obecnie tylko te, co do których Komisja Europejska poweźmie wątpliwość. Roth przedstawił to jako kompromis między zachodem a wschodem Unii Europejskiej. Przyjrzenie się praworządności w Polsce czy na Węgrzech nie będzie już niczym nadzwyczajnym. Bowiem dotąd Komisja Europejska wszczęła postępowanie przeciwko Polsce przez zamieszanie z Sądem Najwyższym i przeciwko Węgrom ze względu na korupcję, naruszanie wolności słowa i praw mniejszości narodowych. Art. 7 nie zostanie zniesiony, indywidualna kontrola nadal będzie stosowana w razie wątpliwości. Ale poza nią będzie także kontrola generalna, raz do roku, wobec wszystkich, bez wyjątków, sprawowana przez państwa między sobą. Politycy z państw członkowskich raz do roku usiądą w kółku i pochwalą się, co zrobili dla praworządności w swoim kraju. No i ewentualnie powytykają sobie nawzajem braki w tym zakresie…
Praworządność w Polsce
W zeszłym tygodniu z wizytą w Polsce przebywał premier Belgii, a zarazem lider tamtejszych liberałów, Charles Michel. Spotkał się on z premierem Mateuszem Morawieckim. Z pewnością rozmawiali oni o belgijskim pomyśle na to, jak ma wyglądać ocena praworządności. I wygląda na to, że pomysł ten jest całkiem satysfakcjonujący Polskę, a Polexit można włożyć między bajki. Wprawdzie jak oświadczył radiu RMF FM wiceszef MSZ Konrad Szymański, Polska w toku prac nad nowym mechanizmem będzie forsowała korzystne dla siebie gwarancje bezstronności, obiektywizm, rolę unijnych instytucji i państw oraz relacje z innymi procedurami dotyczącymi praw podstawowych. Ale równocześnie wskazał pozytywne strony stworzenia jednolitego mechanizmu kontroli praworządności dla wszystkich. Jak powiedział Szymański, mamy pozytywne doświadczenia z ONZ, gdzie wszystkie kraje są poddawane takiej ocenie. Proces jest transparentny i jednakowy dla wszystkich. Także my moglibyśmy zadawać pytania np. o jugendamty.
Przyszłość Unii Europejskiej
Ostatnie doświadczenia brytyjskie pokazały, że Brexit to gigantyczna tragifarsa, więc wygląda na to, że przywódcy państw unijnych zrobią wiele, by nie dopuścić do jego powtórki w innym kraju. Ocena praworządności i jej nowy mechanizm ma być odpowiedzią na oczekiwania europejskich wyborców. Bowiem wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się już tej wiosny. I zanosi się na to, że nadal ton nadawać będą chadecy, socjaliści i liberałowie. Ugrupowania eurosceptyczne zwiększą swój stan posiadania, ale nie na tyle, by zagrozić dalszemu funkcjonowaniu UE.