Ku rozpaczy polskich kierowców, myśl techniczna jeszcze nie doszła do takiego poziomu, żeby stworzyć samochód czytający w myślach tego, kto go prowadzi. To często prowadzi do kuriozalnych sytuacji, kiedy manewr sygnalizuje się już w jego trakcie, a czasem nawet już po. Tymczasem kierunkowskazu używa się do sygnalizowania zamiaru wykonania manewru na drodze.
Gdybym miał wskazać jedno najbardziej irytujące zachowanie kierowców na naszych drogach, to bez wątpienia byłoby to złe używanie kierunkowskazów. W zasadzie to brak używania kierunkowskazów. Zgodzicie się chyba ze mną, że włączenie migacza już po zmianie pasa nie za bardzo kwalifikuje się jako poprawne jego użycie. Tymczasem każdego dnia setki tysięcy kierowców zupełnie zapomina o tym, że te wystające elementy koło kierownicy to nie ozdoba, a w rzeczywistości dość istotny element wyposażenia każdego samochodu. Kierunkowskaz.
Jeszcze przed upowszechnieniem kierunkowskazu w latach 20. ubiegłego wieku, planowaną zmianę kierunku ruchu sygnalizowało się poprzez wyciągnięcie ręki przez okno samochodu. Rozwiązanie dość problematyczne, zwłaszcza przy skręcie w prawo. Obecnie kierowcy nie muszą uciekać się do takich karkołomnych wyczynów, a kierunkowskazy zamontowane są zawsze tuż koło kierownicy. Najnowsze modele wymagają nawet lekkiego ledwie muśnięcia pałąka, aby zadziałały. Mimo tego ogromna część kierowców wychodzi chyba z założenia, że samochód sam odczyta ich zamiary i użyje odpowiedniego migacza.
Kierunkowskaz – prawo wyraźnie określa, kiedy należy go użyć
Zgodnie z ustawą prawo o ruchu drogowym kierunkowskazy służą do tego, aby sygnalizować zamiar wykonania manewru.
Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru.
Chodzi oczywiście o kwestie bezpieczeństwa, ale i płynności całego ruchu drogowego. Tak, aby pozostali kierowcy mogli dostosować swoją jazdę do danego manewru i odpowiednio się do niego przygotować. Tego nie da się zrobić, kiedy inny kierowca wskoczy na nasz pas bez zasygnalizowania tego. Często jedynie użyje tylko jednego migacza, jak już zmieni pas, ale to chyba tylko po to, żeby mieć spokojne sumienie. W razie czego zawsze przecież można powiedzieć, że „przecież użyłem kierunkowskazu”, co będzie w sumie zgodne z prawdą. Niestety nie doda wtedy, że użycie było nieprawidłowe.
Natomiast używanie kierunkowskazu już w trakcie wykonywania manewru jest już kompletnym nieporozumieniem. Przecież wszyscy kierowcy dookoła doskonale widzą, co się dzieje. Natomiast za złe sygnalizowanie manewrów lub jego całkowity brak, kierowcy grozi mandat w wysokości 200 zł. Niestety największe grzechy polskich kierowców to te, za które można otrzymać relatywnie niewielkie kary. Skutki natomiast są odczuwane przez wszystkich pozostałych uczestników ruchu.