Mam wrażenie, że w naszym państwie jest trochę tak, że gorliwiej ściga się zwykłego Kowalskiego, który nieświadomie złamał prawo, niż przestępców, którzy kierują nielegalnymi biznesami na ogromną skalę.
Nielegalna loteria
O całej sprawie opowiada na swoim profilu na Facebooku Sławomir Mentzen. Pewna sklepikarka miała wpaść na pomysł zorganizowania niewielkiej loterii paragonowej dla swoich klientów. Nagroda raczej skromna (ekspres do kawy za 99 zł), ale całkiem atrakcyjna. Niestety – była to nielegalna loteria, bo sklepikarka nie zgłosiła, że chciałaby takową urządzić. No i przede wszystkim nie wniosła stosowanej opłaty w wysokości 2237 zł. Skończyło się na zarzutach z art. 108 Kodeksu karnego skarbowego.
Początkowo wszystko wskazywało na to, że sklepikarka owszem, poniesie karę (w końcu jednak złamała prawo), ale raczej niewielką – grzywnę w wysokości 700 zł. I jeszcze koszty postępowania – 200 zł. Bolesna nauczka, ale trudno. Tymczasem jednak okazało się, że to wcale nie koniec.
Dodatkowo wszczęto bowiem jeszcze postępowanie podatkowe. Kara w tym przypadku – 2237 zł, czyli dokładnie tyle, ile sklepikarka powinna zapłacić, jeśli loterię by zgłosiła. Jeśli jednak komuś by się wydawało, że teraz to już na pewno koniec sprawy, to niestety jest w błędzie.
Jednak nie trochę ponad 2 tys. zł, a ponad 11 tys. zł kary
Sklepikarka postanowiła jednak stawić czoło państwu i jego urzędnikom i złożyła odwołanie od decyzji. Na skutek tego sprawa trafiła wyżej, czyli do Dyrektora Izby Administracji Skarbowej. On natomiast zwrócił uwagę na to, że sklepikarka powinna… zapłacić znacznie większą karę. Dlaczego? 2237 zł zapłaciłaby, jakby nielegalna loteria była jednak zgłoszona. A że zgłoszona nie była, to sklepikarka powinna zapłacić pięć razy tyle – czyli 11 185 zł. Dyrektor uchylił zatem w całości decyzję pierwszej instancji, a sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, efektem było ostatecznie nałożenie kary we wspomnianej wysokości 11 185 zł.
Oczywiście nie ma co kwestionować faktu, że sklepikarka złamała prawo. Tyle, że kara wydaje się kompletnie nieadekwatna. „Nielegalna loteria” nie była w końcu przedsięwzięciem zakrojonym na dużą skalę; bardziej przypominało lokalny konkurs i zabawę ze skromną nagrodą. To jednak kolejna sprawa, która pokazuje, ze nadgorliwość organów państwowych jest czasami przerażająca. I skierowana nie zawsze w tę stronę, co akurat potrzeba.