Zakupy dzieci to nie jest taka prosta sprawa. Dziesięciolatek z Olsztyna wydał odpowiednik najniższej pensji krajowej na to, żeby kupić sobie karty pre-paid do gier. Jego matka jest zrozpaczona, ale ma prawo domagać się zwrotu pieniędzy.
Pani Beata z Olsztyna jest załamana po tym, gdy okazało się, że jej dziesięcioletni syn wydał aż 1500 złotych na karty pre-paid do gier. W jaki sposób wszedł w posiadanie takiej gotówki, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że sprzedawcy nie widzieli nic złego w tym, że młody człowiek przeznacza aż tyle pieniędzy na zakupy. Dziesięciolatek nie powinien mieć jednak możliwości robienia takich zakupów, podobną możliwość ma dopiero od trzynastego roku życia.
Art. 14. § 1. Czynność prawna dokonana przez osobę, która nie ma zdolności do czynności prawnych, jest nieważna.
§ 2. Jednakże gdy osoba niezdolna do czynności prawnych zawarła umowę należącą do umów powszechnie zawieranych w drobnych bieżących sprawach życia codziennego, umowa taka staje się ważna z chwilą jej wykonania, chyba że pociąga za sobą rażące pokrzywdzenie osoby niezdolnej do czynności prawnych.
Jako taką czynność prawną jest zawarcie umowy, którą z kolei są zakupy. Dzieciom można jednak, według tego co mówi paragraf drugi, kupować rzeczy drobne, na przykład słodką bułkę czy chrupki. Zakup kart pre-paid za 1500 złotych nie należy jednak do drobnych, bieżących spraw życia codziennego, toteż matka może wystosować pismo do sprzedawcy, a ten będzie zobowiązany oddać pieniądze. Jeśli tego nie zrobi, sprawą zajmie się sąd. O sprawie donosi Gazeta Olsztyńska.
Zakupy dzieci
Pani Beata jest zrozpaczona również faktem, że okazało się, iż pozornie wzorowy syn grał, kiedy tylko popadło. Jak sama twierdzi, jest uzależniony od gier, mimo, że miał wyznaczony czas i nie domagał się więcej. Rzecz w tym, że takie uzależnienia pojawiają się wtedy, kiedy dziecko posiada deficyt uwagi, ma problemy w szkole, nie radzi sobie z nawiązywaniem kontaktów rówieśniczych. Każdy z nas potrzebuje zastrzyku dopaminy, a jeśli ta dopamina była wydzielana jak cukierki za dobre zachowanie, to chyba nie o to chodziło. Dzieci lubią dużo grać, bo to pomaga im oderwać się od niekiedy trudnej rzeczywistości. Rodzice rzadko zdają sobie z tego sprawę, wielu z nich nie uczestniczy w życiu swoich dzieci, a potem dziwią się, że te przesiadują godzinami przy konsoli.
Z punktu widzenia prawa sprawa jest jednak czysta i jasna dla niej samej. Sprzedawca będzie stratny, bo nawet zwrot kart zużytych kart nie zwróci mu już pieniędzy. Może jednak należało się zastanowić, komu sprzedajemy rzeczy?