W ciągu dwóch kolejnych lat Inspekcja Transportu Drogowego postawi ponad 100 nowoczesnych urządzeń pomiarowych. Nowe fotoradary mają poprawić bezpieczeństwo na drodze, dlatego staną w nieprzypadkowych miejscach.
Fotoradary poprawiają bezpieczeństwo
Jak twierdzi Inspekcja Transportu Drogowego, statystyki przemawiają na korzyść urządzeń pomiarowych. W miejscach, gdzie są one umieszczone jest mniej wypadków i kolizji. Trudno zaprzeczyć takim statystykom, zwłaszcza, że przed fotoradarami kierowcy rzeczywiście zdejmują nogę z gazu.
Dlaczego Polacy nie lubią fotoradarów
Polscy kierowcy nie lubią fotoradarów. To fakt. Pobudki nie są już jednak tak oczywiste. Okazuje się bowiem, że to nie istota fotoradarów doprowadza kierowców do szału, ale ich bezmyślna lokalizacja. Bywa, że na trasie mierzącej kilkanaście kilometrów urządzeń pomiarowych jest kilka, nierzadko na prostych odcinkach w terenie niezabudowanym. Trudno uwierzyć, by taka lokalizacja urządzenia miała przede wszystkim służyć poprawie bezpieczeństwa.
Gdzie staną nowe fotoradary
Instytut Transportu Drogowego podejmie się analizy 111 lokalizacji, w których za rok staną nowe fotoradary. Na ustalenie punktów ITD ma pół roku. Analizie zostanie poddana liczba oraz przyczyna wypadków drogowych, statystyka ofiar i poszkodowanych w wypadkach, kondycja nawierzchni drogowej oraz sąsiedztwo obiektów jak szkoła czy przedszkole. Koszt przedsięwzięcia w większości pokryją fundusze z Unii Europejskiej (85 proc). Całość pochłonie 162 mln zł.
Nadmierna prędkość główną przyczyną wypadków w Polsce
Tylko w ubiegłym roku na polskich drogach doszło do 32 tys. wypadków, których przyczyną okazała się nadmierna prędkość. Statystyki są druzgocące – 2862 ofiary i przeszło 37 tys. rannych. Od początku roku 2019 wyniki są przytłaczające – w pierwszym kwartale na drodze zginęły 632 osoby i jest to wynik aż o 105 ofiar wyższy niż w roku ubiegłym.
Nowe fotoradary nie rozwiążą problemów na drogach
Nowe fotoradary nie poprawią bezpieczeństwa na drogach. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że im będzie ich więcej, tym bardziej będą ignorowane. Powód? Niecierpliwość kierowców i śmiesznie niskie mandaty za przekroczenie prędkości (sprawdź do kiedy zapłacić mandat). Aktualny taryfikator przedstawia się następująco:
6–10 km/h do 50 zł
11–20 km/h od 50 do 100 zł i 2 pkt karne
21–30 km/h od 100 do 200 zł i 4 pkt karne
31–40 km/h od 200 do 300 zł i 6 pkt karnych
41–50 km/h od 300 do 400 zł i 8 pkt karnych
51 km/h od 400 do 500 zł i 10 pkt karnych
Od 1 stycznia 2019 minimalne wynagrodzenie w Polsce wynosi 2250 zł brutto, natomiast średnie wynagrodzenie wg GUS – 5164,53. Oznacza to, że najwyższy mandat karny za przekroczenie prędkości stanowi ok. 10 proc. średniego wynagrodzenia i 22 proc. najniższego wynagrodzenia. Mandaty w Wielkiej Brytanii stanowią odpowiednio 103 proc. średnich zarobków, na Węgrzech – 125 proc., a we Włoszech aż 141 proc.
Mandaty bez górnych granic dla nietrzeźwych
W Skandynawii nie ma górnych granic przy naliczaniu mandatu. Szczególnie surowo prawo traktuje tam kierowców popełniających wykroczenie pod wpływem alkoholu. W ubiegłym roku w Norwegii kierująca musiała zapłacić 250 tys. koron (odpowiednik ok. 110 tys. zł) za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu.
Fiński krezus otrzymał karę ponad 50 tys. euro za przekroczenie prędkości o 20 km/h, również na „podwójnym gazie”. Co ciekawe, w Norwegii kary finansowe za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu naliczane są proporcjonalnie do uzyskiwanych dochodów.
Czy nowe fotoradary rzeczywiście poprawią bezpieczeństwo na drodze? Wiele zależy od tego gdzie znajda się ich lokalizacje. Jeżeli jednak nie ulegną zaostrzeniu kary za przekroczenie prędkości, nawet las fotoradarów nie rozwiąże problemów na polskich drogach. Zdjęcie z fotoradaru może natomiast stać się przyczyną znacznie większych problemów niż mandat (por.: zdjęcie z fotoradaru dowodem zdrady małżeńskiej – czy państwo odpowie za rozwód).