Wdrażanie trójmiejskiego roweru miejskiego Mevo przypomina scenariusz pisany przez Hitchcocka. Zaczęło się od potężnego wstrząsu, a z każdym kolejnym tygodniem robi się coraz gorzej. Zarządzający systemem właśnie ogłosili, że do połowy sierpnia nie będzie można rezerwować rowerów z poziomu aplikacji. Nie da się zrobić głupszego kroku przed wakacjami. Rower Mevo do wypożyczenia tylko przy stacji.
Rower miejski Mevo w Gdańsku miał być najnowocześniejszym systemem rowerów miejskich w Polsce i w Europie. Miał się składać wyłącznie z rowerów elektrycznych, co samo w sobie było dość nowatorskim podejściem. Bo o ile rowery miejskie nie są niczym nowym, tak 100% elektrycznej floty to dość odważny krok. Nie da się ukryć, że całe Trójmiasto na rowery oczekiwało jak na gwiazdkę i nawet półroczne opóźnienie w starcie systemu niewielu zniechęcało. To bez wątpienia wydarzenie sezonu w północnej Polsce. System wystartował pod koniec marca, co dawało nadzieję, że do wakacji w pełni rozwinie skrzydła i stanie się swojego rodzaju wizytówką regionu wśród turystów.
Niestety stało się inaczej, a historia wdrażania rowerów Mevo prędzej przywoła na twarzy uśmiech politowania, niż uśmiech zadowolenia. System działa niecałe dwa miesiące, a wychodzi na to, że jego twórcy przed startem zupełnie zapomnieli w ogóle sprawdzić, jakie jest zapotrzebowanie na rowery. Okazało się, że przerosło najśmielsze oczekiwania, co było widoczne już w ciągu pierwszej doby jego funkcjonowania. W całym mieście nie można było praktycznie znaleźć ani jednego roweru, ponieważ wszystkie znajdowały się w dwóch czy trzech punktach miasta. To efekt tego, że rowery okazały się idealnym środkiem transportu dla pracowników największego skupiska biurowców w mieście. Szybko na jaw wyszły inne wady systemu, które ostatecznie dają obraz raczej amatorskiego zarządzania flotą. Wystarczy wspomnieć, że system funkcjonuje niecałe dwa miesiące, a na operatora nałożono już 4,5 mln złotych kary.
Rower Mevo do wypożyczenia tylko na stacji
Doszło do tego, że operator systemu nie nadążał z ładowaniem baterii w rowerach do tego stopnia, że kilka razy wyłączano możliwość wypożyczenia rowerów. Zainteresowanie było tak wielkie, a ilość nowych użytkowników rosła w takim tempie, że fizycznie nie dało się zarządzać flotą rowerów w zadowalający sposób. Ostatecznie operator wyłączył możliwość dokonywania płatności i rejestracji nowych użytkowników. Z systemu mogli więc korzystać tylko ci użytkownicy, którzy założyli konto zaraz po starcie systemu i wykupili stosowny abonament. Możliwość rejestracji nowych kont i płatności przywrócono dopiero kilka dni temu. W międzyczasie lokalne media donosiły o fatalnej sytuacji w spółce Nextbike, która zarządza systemem. Kilka dni temu ogłoszono zmianę na stanowisku prezesa zarządu spółki i przygotowano plan naprawczy.
Światełko w tunelu to za dużo powiedziane, ale można było dostrzec oznaki, że kryzys w Mevo ktoś zaczyna traktować poważnie. Niestety wychodzi na to, że to tylko czcze gadanie i mieszkańcy Trójmiasta obserwują powolną śmierć systemu. Dziś operator zaskoczył wszystkich informacją, że od 30 maja do 14 sierpnia nie będzie możliwości wcześniejszego zarezerwowania roweru na stacji. Wypożyczenie roweru będzie możliwe wyłącznie na miejscu i de facto w ciemno. Użytkownicy rowerów do tej pory najczęściej narzekają na błędne informacje o dostępności jednośladów.
Rower Mevo – dobra mina do złej gry
Nie jestem specjalistą od systemów rowerów miejskich, ale wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem na takie ogromne zainteresowanie rowerami jest najzwyczajniej w świecie zwiększenie ilości urządzeń. Docelowo na całym obszarze metropolii miało ich być około 4 tysięcy. Na razie operator dostarczył jedynie 30% tej liczby, a w faktycznym użyciu jest ich zdecydowanie mniej. Niestety z niewiadomych względów na razie nie zanosi się na zmiany. Operatorowi nie pozostaje nic innego, jak robić dobrą minę do złej gry. Opinia o Mevo w Trójmieście i tak jest już fatalna. Tymczasem, zamiast ratować sytuację zarządca systemu postanowił dalej utrudniać korzystanie z rowerów. Na dodatek w okresie, w którym zainteresowanie rowerami będzie na najwyższym poziomie. No bo kiedy po Trójmieście powinno jeździć się rowerem jak nie w wakacje?