Ministerstwo Sprawiedliwości zapomniało o radcach prawnych, przygotowując swoją wystawę z okazji Nocy Muzeów. W sali pojawiły się tylko trzy kolory żabotów. Na szczęście pracownicy zapomnieli też o sędziach Trybunału Konstytucyjnego i radcach prawnych Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa.
Noc Muzeów w Ministerstwie Sprawiedliwości i trzy kolory żabotów
Jedna ze zwiedzających gmach Ministerstwa w swoim wpisie na forum Facebooka zwróciła uwagę, że zorganizowana w jednej z sal wystawa, przedstawiająca historię zawodów prawniczych, nie obejmowała radców prawnych. Wystawa zorganizowana w sali budynku podczas Nocy Muzeów prezentowała togi prawnicze wraz z krótkimi opisami ich historii. Niestety w sali znajdowały się tylko trzy kolory żabotów – czerwony, fioletowy i zielony. Ministerstwo zapomniało o radcach i niebieskim żabocie przypisanym ich profesji.
Co ciekawe nawet pracownik Ministerstwa na pytanie o brak togi radcowskiej stwierdził, że osoby przygotowujące wystawę widocznie o niej zapomniały. Na szczęście radcowie nie są odosobnieni, bo obok niebieskiego żabotu podobno zabrakło również biało-czerwonego – sędziów TK oraz szarego – radców Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa.
Społeczne postrzeganie obu zawodów
W środowiskach prawniczych od lat można dostrzec lekką rywalizację pomiędzy tymi – bądź co bądź – podobnymi profesjami. Oczywiście zarówno radcowie jak i adwokaci podchodzą do niej z dużym dystansem. Jednak przyłożenie do niej ręki przez Ministerstwo (nawet nieświadome) wydaje się dość ironiczne. Obecnie oba zawody zostały praktycznie zrównane w swoich kompetencjach, co dla przeciętnego obywatela tworzy lekki chaos.
Niestety osoba postronna korzystająca sporadycznie z usług profesjonalnego pełnomocnika ma problem z rozdzieleniem obu profesji, co zresztą jest też moją osobistą obserwacją. Ostatnio usłyszałam nawet zdanie, w którym pani stwierdziła, że doradziła córce pójście do adwokata bez względu na koszty, nie do radcy, ale już do adwokata.
Jakiś czas temu zapytałam moją koleżankę, kompletnie niezwiązaną z zawodami prawniczymi, czym według niej różnią się te dwa zawody. Stwierdziła, że do adwokata idzie się ze sprawą karną i taką, z którą trzeba iść do sądu. Do radcy wtedy, kiedy trzeba się tylko poradzić. Cóż, jest to pewien trop. To uproszczone podsumowanie faktycznie daje pewien obraz tego, jakie wyobrażenie funkcjonuje w naszym społeczeństwie. Trzeba pamiętać, że nie wziął się on z powietrza. Pierwotnie radcowie byli właśnie takimi doradcami obsługującymi przedsiębiorstwa państwowe. Dziś ich kompetencje nie różnią się od adwokackich, ale nie da się ukryć, że przeciętny człowiek może na takim gruncie czuć się lekko zagubiony.