Grupa krów, a dokładniej obecnie około 180 krów, z okolic Ciecierzyc zbuntowały się i założyły własne dzikie stado. Urzędnicy wydali decyzję, zgodnie z którą zbuntowane krowy z Ciecierzyc muszą zginąć.
Niepokorne krowy żyją na wolności już od wielu lat. Historia jest taka, że właściciel krów porzucił je kilkanaście lat temu. Stado hasa sobie wesoło po zielonych łąkach nieopodal miejscowości Ciecierzyce – gmina Deszczno, województwo lubuskie.
Zbuntowane krowy z Ciecierzyc niestety zapomniały, że tak nie można. Brak ewidencji, brak szczepień, kontroli weterynarza i kolczyków – tego było za wiele dla Powiatowego Lekarza Weterynarii w Gorzowie Wielkopolskim, który 28 października 2018 roku wydał decyzję, zgodnie z którą należy dokonać uboju krów. Wcześniej miał apelować do właściciela, aby krowy zakolczykował, jednak bezskutecznie. Ostatecznie wydał więc decyzję o zabiciu zwierząt ze względów sanitarnych.
W poniedziałek 28 maja Główny Inspektorat Weterynarii wydał komunikat, w którym podtrzymał decyzję Powiatowego Lekarza Weterynarii.
Wyrok śmierci dla stada krów z Ciecierzyc
„Główny Lekarz Weterynarii informuje, że po dokonaniu gruntownej analizy uwarunkowań prawnych i epizootycznych dotyczących stada krów z gminy Deszczno, doszedł do przekonania, że w sprawie nie występują merytoryczne przesłanki uzasadniające zwrócenie się do terenowych organów Inspekcji Weterynaryjnej w celu rozważenia zmiany podjętych dotychczas rozstrzygnięć. Za taką oceną sytuacji przemawiają względy natury prawnej jak również potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa zwierząt hodowlanych przed zagrożeniami, których źródło może stanowić przedmiotowe stado bydła” – komunikat Głównego Inspektoratu Weterynarii.
Decyzja o zabiciu krów była uzasadniona względami epidemiologicznymi oraz tym, że krowy wyrządzają szkody lokalnym rolnikom. Cała sprawa przypomina trochę niedawno roztrząsaną eksterminację dzików z powodu epidemii afrykańskiego pomoru świń. Problem w tym, że zbuntowane krowy z Ciecierzyc mają być w dobrej kondycji. Obecnie od jakiegoś czasu przebywają w zagrodzie, czekając na ostateczną decyzję w sprawie wyroku śmierci. Jeszcze dziś rano, po komunikacie Głównego Inspektoratu Weterynarii wydawało się, że ich los jest przesądzony.
„Prawo łaski Andrzeja Dudy”
W całej sprawie postanowił jednak zainterweniować nie kto inny jak Prezydent Duda. Jak możemy przeczytać na twitterze Prezydenta:
Minister Krzysztof Ardanowski oraz Główny Lek. Weterynarii Bogdan Konopka zapewnili mnie, że szukają szczęśliwego rozwiązania dla stada z Deszczna. Jestem pewien, że je znajdą, mimo, że przepisy UE nakazują zabić te zwierzęta. Polak potrafi! Trzymamy kciuki za stado z Deszczna
— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) May 28, 2019
Oczywiście, nie obyło się bez wbicia politycznej szpilki Unii Europejskiej. Ciężko jest jednak zrzucać winę na decyzję w sprawie zabicia krów z Ciecierzyc na przepisy unijne. Powołanie się na przepisy sanitarne wydaje się po prostu kiepską furtką, z której postanowili skorzystać urzędnicy do rozwiązania problemu zbuntowanych krów.
Mecenas Kuszlewicz, która działała przy całej sprawie jako Rzecznik ds. Zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym (jeszcze dawno sprzed interwencji Prezydenta), stwierdziła:
„Kłopot w tym, że przepisy prawa unijnego, na których podstawie podjęto decyzję, w ogóle tej sytuacji nie dotyczą. Mówi się tam o ryzyku dla bezpieczeństwa żywności, a żadna z tych krów nie ma przecież spełniać celów produkcyjnych” – tłumaczyła mec. Karolina Kuszlewicz, Rzeczniczka ds. Zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym, w rozmowie z portalem OKO.Press.
Polityka idzie jednak na chwilę na bok i na pewno w całej sprawie tweet Andrzeja Dudy jest pokrzepiający. Przy krowach czuwają aktywiści na rzecz ochrony praw zwierząt i to również aktywiści walczyli w tej sprawie z machiną państwową. W internecie dostępna jest także petycja adresowana do Główny Lekarz Weterynarii, dr lek. wet. Bogdan Konopka o uratowanie zwierząt.
Zbuntowane krowy z Ciecierzyc uratowało więc to, że stały się sławne
Gdyby zbuntowane krowy z Ciecierzyc korzystały z social media pewnie spadłby im kamień z serca po otrzymaniu poparcia głowy państwa. Smutne w tej sprawie jest to, że na zrozumienie urzędników przez długi czas nie miały jednak co liczyć. Krowa kojarzy się pewnie większości z tym osowiałym zwierzęciem żującym trawę na przydrożnej łące. Prawda jest też taka, że coraz częściej rolę tych zwierząt sprowadza się do przedmiotu w cyklu produkcyjnym mleka albo mięsa na kotlety. Od wieków korzystamy ze zwierząt. Szkoda tylko, że nie potrafimy się im odwdzięczyć i tak łatwo zapominamy, że to wciąż żywe stworzenia, a nie przedmioty (zobacz też tekst red. naczelnego Kralki pod tytułem: Przeszkadza wam pedofilia w Kościele, ale rytualne morderstwa zwierząt już nie?).
A to, że krowy to nie tylko przedmioty, które cały dzień żują trawę i dają mleko, można zobaczyć na poniższym filmiku, który pokazuje, jak potrafią cieszyć się z chwili wolności. Pierwsze 20 sekund wygląda trochę jak kolejny przykry film z rzeźni, ale to tylko kontrast dla wierzgających chwilę potem z radości zwierząt. Pozostaje mieć nadzieję, że ostatecznie zbuntowane krowy z Ciecierzyc będą mogły być niedługo bohaterami podobnego nagrania.