Paradoks ochrony danych osobowych polega na tym, że albo żądamy ich zdecydowanie za dużo lub praktycznie w ogóle. Zasada proporcjonalności nie ma najmniejszego znaczenia, nie mówiąc nawet o zdrowym rozsądku. W takim duchu odbieram najnowsze orzeczenie NSA, w którym uznano, że parkometr może wymagać numeru rejestracyjnego.
Parkometry już dawno przestały być prostymi urządzeniami, do których wrzucało się drobniaki w zamian za bilecik do umieszczenia za szybą. Już teraz większość z nich jest wyposażona w klawiaturę do wpisania numeru rejestracyjnego pojazdu. Również płatności kartą, w tym zbliżeniowe nikogo nie dziwią. Prawdę mówiąc, to ostatnie to akurat rozsądne rozszerzenie funkcjonalności parkometru. Opłaty za parkowanie wzrosły do takich poziomów, a zwłaszcza w centrach miast, że pozbycie się przysłowiowych drobniaków z kieszeni nie załatwi sprawy nawet w połowie. Największe kontrowersje wzbudza jednak konieczność wprowadzania numerów tablic rejestracyjnych.
Początkowo funkcja opcjonalna, ale z czasem niektóre miasta zaczęły traktować to jako obowiązek parkujących. Do tego stopnia, że nie było możliwości opłacenia parkowania bez wpisania numeru. Nie spodobało się to kierowcom, którzy zaczęli domagać się rozwiania wątpliwości przez sądy administracyjne. Wiele wskazywało na to, że wątpliwości były uzasadnione. Dla przykładu WSA w Warszawie uchylił uchwałę rady miasta w Warszawie w przedmiocie obowiązku wprowadzania numeru rejestracyjnego. Sąd uznał wtedy, że przetwarzanie danych osobowych może wynikać wyłącznie z ustawy, którą uchwała rady miasta z pewnością nie jest. Ostatecznie sprawa trafiła na wokandę Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Numer rejestracyjny w parkometrze to nie są dane osobowe
Okazało się, że NSA ma inny pogląd na sprawę. W orzeczeniu, które przywołuje Dziennik Gazeta Prawna, stwierdził, że:
Numer rejestracyjny nie pozwala na identyfikację konkretnego człowieka. To zaś oznacza, że nie stanowi danej osobowej. Korzystanie z takich numerów do sprawdzania, czy opłacano postój samochodu, nie wiąże się więc z przetwarzaniem danych osobowych.
Oczywiście, można się spierać co do tego, czy numer rejestracyjny to dane osobowe, czy nie i jak bardzo utrudnione jest ewentualne sprawdzanie właściciela pojazdu. W tym wypadku sąd uznał, że trudności z tym związane są na tyle wysokie, że dla osób postronnych jest to zadanie wręcz niewykonalne. Nie zmienia to jednak faktu, że wymaganie numeru rejestracyjnego nie ma najmniejszego sensu ze względów praktycznych.
Pełnomocnicy magistratu przekonywali, że te dane są przetwarzane dopiero na etapie ewentualnej windykacji opłat. Sami twierdzili też, że sam fakt podania numeru rejestracyjnego nie pozwala na stuprocentowe zidentyfikowanie kierowcy. Jako przykład podali samochody firmowe lub leasingowe, które rejestrowane są na osoby prawne. Tym samym niejako przyznali, że podawanie numeru w parkometrze nie ma sensu. Jeżeli wpisywanie numeru rejestracyjnego ma służyć lepszej windykacji opłat, więcej sensu miałoby podawanie numeru PESEL. Warto też przecież pamiętać, że każdy mandat pozostawiony za wycieraczką i tak wskazuje numer rejestracyjny pojazdu.
Wychodzi więc na to, że urzędnicy doskonale wiedzą, komu trzeba wystawić ewentualny mandat za złe parkowanie. W tym celu nie ma najmniejszej potrzeby, żeby zbierać numery rejestracyjne absolutnie każdego parkującego pojazdu.