Z jednej strony surowe kary za nadużycia finansowe czy wyłudzenia są jak najbardziej potrzebne. Z drugiej – dochodzić może do kuriozalnych sytuacji, w których nawet uczciwi przedsiębiorcy, którzy popełnią zwykły błąd, mogą otrzymać ogromną karę. Zresztą przepisy to jedno. Do takiej sytuacji przyczyniają się również prokuratorzy, którzy często zdają się w ogóle nie rozumieć zasad funkcjonowania biznesu.
Surowe kary to jedno, zwłaszcza, że część przepisów narzuca nam UE
Kary dla przedsiębiorców bywają nawet nie tyle wysokie, co w niektórych sytuacjach – wręcz astronomiczne. Wystarczy przypomnieć sobie, ile może zapłacić przedsiębiorca, który nie złoży informacji o schematach biznesowych, które poskutkowały oszczędnościami podatkowymi. A może zapłacić nawet ponad 20 mln zł.
Już wkrótce może jednak pojawić się kara, która dla wielu przedsiębiorców nawet nie mieści się w ich wyobrażeniach. Jeśli ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych wejdzie w życie w takim kształcie, w jakim jest to planowane, kara za złamanie przepisów może wynieść nawet ponad 60 mln zł. A to wszystko za niewdrożenie ochrony tzw. sygnalistów, czyli osób, które pomagają w wykryciu i ujawnianiu przestępstw w firmie. Zresztą są także przepisy, których złamanie przez przedsiębiorcę może skutkować trafieniem do więzienia. Przykładem jest fałszowanie faktur VAT, za co można trafić nawet na 25 lat za kratki.
To wszystko jednak można jeszcze zrozumieć – państwo chce skutecznie walczyć z oszustami, chroniąc jednocześnie swoje wpływy. Nie zawsze jest to też inwencja polskiego ustawodawcy – w niektórych przypadkach to kwestia wdrażania unijnych regulacji. Surowe kary to jednak nie jedyny problem.
Problemem są prokuratorzy i to, że państwo się nie zatrzymuje
Surowe przepisy to jednak jedna kwestia – w końcu, jak twierdzi wiele osób, jeśli ktoś jest niewinny i nie złamał przepisów, to nie musi przejmować się żadnymi karami; to go w końcu nie dotyczy. Problem polega jednak na tym, że równie dobrze w jakiejś kwestii przedsiębiorca może się zwyczajnie pomylić. Tyle tylko, że to już może nikogo nie obchodzić. Jak wskazuje w rozmowie z „Rz” Przemysław Pruszyński, doradca podatkowy i ekspert Konfederacji Lewiatan, nowym zagrożeniem tego rodzaju może być split payment. Na przedsiębiorców także i w tym przypadku czekają wysokie kary. Przepisy są natomiast sformułowane tak, że nawet uczciwy przedsiębiorca, który po prostu się pomyli, może zostać ukarany. I tutaj już jest odpowiedzialność po stronie państwa – to w końcu ustawodawca ma formułować przepisy tak, by nie ucierpieli niewinni obywatele.
Problemem są także prokuratorzy – głównie dlatego, że nie wszyscy prokuratorzy w ogóle rozumieją, na jakich zasadach funkcjonuje biznes. To powoduje, że gdy sprawa trafi na salę sądową, prokurator może dojść do wniosku, że przedsiębiorca działał na szkodę spółki. I na nic zdadzą się tłumaczenia, że może działanie było ryzykowne, ale też ryzyko (racjonalne) wpisuje się w zasady prowadzenia biznesu.
To wszystko powoduje, że wielu przedsiębiorców z niepokojem śledzi kolejne zmiany w przepisach. Coraz wyższe kary przewidziane przez ustawodawcę również nie napawają optymizmem. A państwo nie zamierza niczego ułatwiać i często zostawia przedsiębiorców samym sobie, mimo że przecież rządzącym powinno zależeć, by firm w Polsce było jak najwięcej.