Już od września parkowanie w mieście może okazać się droższe. Samorządy, dzięki nowelizacji ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym z 2018 r., będą uprawnione do podniesienia opłat za parkowanie. Z tej okazji warto jednak zadać sobie inne pytanie – jaką alternatywę będą mieć osoby, które poruszają się na co dzień samochodem? Komunikacja miejska często pozostawia wiele do życzenia.
Parkowanie w mieście będzie prawdopodobnie droższe, chociaż pytanie brzmi, czy samorządy się odważą
Warto na początku zaznaczyć jedną istotną rzecz – parkowanie w mieście może być droższe, ale podjęcie ostatecznej decyzji leży po stronie samorządów. Na razie wiadomo, że na podniesienie opłat zdecydował się np. Kraków – od 22 września kierowcy zapłacą za parkowanie w sobotę (do tej pory było to bezpłatne). Inne miasta prawdopodobnie też – przynajmniej w jakimś stopniu – podniosą opłaty, ale na razie nie wiadomo, jak bardzo. Możliwe, że zmiany będą wprowadzane stopniowo, tak by samorządy mogły zorientować się, jak na podwyżki cen reagują kierowcy. W tym momencie władze wielu miast unikają tematu podniesienia opłat.
Cel jest szczytny, gorzej może być z wykonaniem. Kierowcy nie będą mieć realnych alternatyw
Celem nowelizacji było oczywiście odciążenie zatłoczonych centrów miast. Cel jest szczytny i nie od dzisiaj wiadomo, że wiele polskich miast (Warszawa, Kraków, Gdańsk czy Łódź, o której pisał na łamach Bezprawnika Tomek Laba – jego zdaniem korki w Łodzi są gigantyczne) są zakorkowane, a w godzinach szczytu – wręcz nieprzejezdne. Pytanie brzmi jednak – czy kierowcy będą mieć sensowną alternatywę? Taką rolę mogłaby pełnić komunikacja miejska – przynajmniej teoretycznie. Problem polega bowiem na tym, że nie zawsze funkcjonuje tak, jak mogliby życzyć sobie tego pasażerowie.
Po pierwsze – w wielu miastach jest po prostu źle zaplanowana. Nie zatrzymuje się tam, gdzie jest to potrzebne, w wielu przypadkach szwankuje również skoordynowanie tras autobusów i tramwajów. Pasażer, który chce się przesiąść, musi nierzadko jeszcze sporo się naczekać na kolejny środek transportu. Nie mówiąc już oczywiście o opóźnieniach, które w godzinach szczytu bywają gigantyczne, zwłaszcza w dużych miastach.
Samorządy zatem – z jednej strony – mogą podnieść opłaty za parkowanie w mieście i zapewne to zrobią. Przypuszczalnie jednak władze miasta doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że kierowcy mogą wtedy zadać jedno proste pytanie – jaką mamy alternatywę i czy na pewno jest ona sensowna?
W Polsce zmiany rzadko bywają kompleksowe – skupiają się tylko na jednym czy dwóch aspektach
Niestety, problem polega też na tym, że do osiągnięcia celu (odciążenie centrów miast) politycy chcą użyć prostego narzędzia – będzie drożej, to kierowcy sami przestaną parkować i blokować każde wolne miejsce. Nikt natomiast nie zastanawia się, co można zaoferować kierowcom w zamian. To nie jest kompleksowy program naprawczy. I to, niestety, jest w Polsce bardzo częste i dotyczy różnych kwestii.