Już chyba nawet największym optymistom trudno byłoby przyznać, że ceny w Polsce pozostają na tym samym poziomie, a drożeją tylko nieliczne produkty. Problem polega na tym, że Polacy muszą przygotować się na dalsze wzrosty cen. Jeśli w życie wejdzie podatek handlowy, to sieci przerzucą część kosztów na swoich klientów. Jest też coś jeszcze – czyli opłata za foliówki. Za nie również zapłacimy więcej.
Opłata za foliówki: w wielu wypadkach znacząco wzrośnie
Od 2018 r. płacimy za większość foliówek w sklepach. Polacy, chcąc nie chcąc, przyzwyczaili się do tego. Teraz jednak będą musieli oswoić się z myślą, że zapłacą jeszcze więcej, a jeśli jakiś sklep nie pobierał opłat za reklamówki, to z pewnością zacznie. Bezpłatne pozostaną jedynie tzw. zrywki na owoce i warzywa, które są na tyle cienkie, że i tak ciężko sobie wyobrazić, by ktoś chciał za ich pomocą przenieść zakupy do domu. Wszystkie pozostałe foliówki wykonane z tworzyw sztucznych staną się płatne. A część tych, za które i tak trzeba było zapłacić – droższe.
Opłata recyklingowa
Opłata za foliówki została rozszerzona na mocy nowelizacji ustawy śmieciowej z lipca br. Parlamentarzyści poszerzyli katalog foliówek, które są objęte obowiązkową opłatą recyklingową. Od 2018 r. opłata obowiązywała w przypadku reklamówek o grubości od 15 do 50 mikrometrów. Teraz jednak obejmie także foliówki o grubości powyżej 50 mikrometrów. Teoretycznie takie rozszerzenie może wydawać się nielogiczne, jednak minister ochrony środowiska zwraca uwagę na fakt, że sklepy nauczyły się obchodzić przepisy. Jak? Wystarczyło, że foliówka będzie mieć minimalnie większą grubość. To już otwierało furtkę do ewentualnego rozdawania foliówek za darmo lub ustalania ich ceny na dowolnym poziomie. I wydaje się, że chodzi przede wszystkim nie o to, by wszystkie foliówki poza zrywkami były płatne (bo w większości wypadków już są), tylko o to, by… były znacznie droższe niż do tej pory.
Ile zatem zapłacimy za foliówki, które do tej pory były darmowe? Co najmniej 20 groszy plus VAT. A to oznacza, że ceny foliówek mogą pójść w górę, jeśli do tej pory sklep utrzymywał opłatę na niższym lub podobnym poziomie.
Alternatywą jest po prostu przychodzenie z własnym opakowaniem czy torbą na zakupy (co, na szczęście, staje się powoli modne). Ministerstwo tłumaczy, że opłata za torebki została wprowadzone (a obecnie: rozszerzona), by zachęcić konsumentów właśnie do bardziej ekologicznych rozwiązań. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że tak naprawdę chodzi o zwiększenie wpływów do budżetu. Szacuje się bowiem, że dochód państwa z opłaty recyklingowej może zwiększyć się nawet do 1,4 mld zł. W tym roku prognozowane wpływy to 262 mln zł.