Jak opisała Rzeczpospolita, ubiegłoroczna nowelizacja ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym poskutkowała niezbyt korzystnymi zmianami dla kierowców. Jak się okazuje, jeżeli tylko pojawiła się taka możliwość, samorządy stawiają na sukcesywny wzrost cen za parkowanie.
Wzrost cen za parkowanie
Nowelizacja ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym umożliwia de facto podniesienie cen za parkowanie w miastach. Przepisy ustawy w żadnym wypadku nie regulują cen, ale umożliwiają na określanie ich w dużo bardziej dowolny sposób, niż miało to miejsce dotychczas.
Mimo że przepisy nie wymuszają podnoszenia cen, to samorządowcy bardzo chętnie z takiej możliwości korzystają — następuje sukcesywny wzrost cen za parkowanie. Podaje się, że Gdańsk zwiększył ceny o 30 gr za godzinę, a także znacznie poszerzył strefę płatnego parkowania. Ponadto opłata dodatkowa za niezapłacenie za parkowanie wynosić będzie nie 50 złotych jak dotychczas, a 200 złotych.
Władze Wrocławia usunęły specjalną stawkę za krótkoterminowy parking, a Kraków i Warszawa co prawda jeszcze nie podniosły cen, ale podwyżki planują w niedalekiej przyszłości.
Ceny za parkowanie w mieście
Jak w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim wskazał Jan Mencwel, ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze:
W Berlinie jest 290 aut na tysiąc mieszkańców i trend odwrotny — tam liczba aut spada. Kopenhaga – 241, Amsterdam – 247. A w Warszawie – 750. […] Z badań wiadomo, że 250 aut na 1000 mieszkańców to granica, powyżej której miasto przestaje dobrze funkcjonować i być wygodne dla pieszych. Używanie samochodu tam, gdzie nie jest to konieczne, powinno być drogie i uciążliwe. […] Budowanie kolejnych parkingów i poszerzanie ulic to tylko zachęta do podróżowania samochodem.
Podwyższanie cen za parkowanie jest w teorii dobrym posunięciem, bo zachęca do porzucania samochodów, na rzecz innych środków transportu. Niestety, trzeba jednocześnie pamiętać, że bardzo często nie ma żadnej sensownej alternatywy.
Mimo że polskie miasta od lat wspierają transport publiczny, to jest to raczej niekończące się podążanie za absolutnymi standardami, a nie wyznaczanie nowych kierunków rozwoju tej dziedziny transportu. Wydaje się, że większość środków na transport publiczny wydawanych jest tylko po to, aby jedynie zachować minimum jakości usług.
Polskie miasta ewoluują i rozrastają się, przez co główne ośrodki mieszkalne „wędrują” na ich obrzeża. W wielu wypadkach transport publiczny nie nadąża za potrzebami mieszkańców. To właśnie samochody stają się głównym i jedynym środkiem transportu dla wielu Polaków. Podnoszenie cen za parkowanie nie skłoni takich osób do porzucania swoich pojazdów. Nie mają oni po prostu — jak wspomniałem wyżej — żadnej sensownej alternatywy.