Dla niektórych zapłacenie grzywny w wysokości kilkuset złotych za przekroczenie prędkości nie jest żadnym obciążeniem. Tym samym otrzymanie mandatu nie jest dla takiego kierowcy taką samą karą jak dla tych, których zarobki są kilkukrotnie niższe. Wydaje się, że z takiego samego założenia wychodzi Lewica, która proponuje mandat zależny od dochodu. To zresztą nie jest ich jedyny postulat, jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drodze.
Mandat zależny od dochodu miałby zmotywować niektórych kierowców do bezpieczniejszej jazdy
Dla części kierowców otrzymanie mandatu oznacza co najwyżej wyciągnięcie portfela, zapłacenie konkretne kwoty, a następnie dalszą podróż – bez specjalnego zirytowania czy rozpamiętywania. Ot, przekroczyłem prędkość, stało się.
Niestety, niektórzy z kierowców, dla których grzywna za przekroczenie prędkości nie jest żadnym szczególnym wydatkiem, mogą być skłonni do powtarzania niebezpiecznych zachowań na drodze. Skoro i tak kara, która ich za to spotyka, jest (dla nich) bardzo niska, to jaką mają motywację? Zazwyczaj chodzi o osoby, które są przekonane o swoich wysokich umiejętnościach prowadzenia pojazdu. Trudno odwołać się do ich rozsądku na drodze, jeszcze trudniej – postraszyć możliwością otrzymania wysokiego mandatu.
Z podobnego założenia najwyraźniej wychodzi Lewica, bo proponuje mandat zależny od dochodu. Taką propozycję przedstawili kandydaci z Wrocławia. Im więcej zarabiałby kierowca, tym wyższy mandat miałby zapłacić. To zresztą nie są ich jedyne postulaty. Chcą też walczyć o bezwzględne pierwszeństwo pieszych czy o ochronę najsłabszych uczestników ruchu drogowego (pieszych, rowerzystów, użytkowników hulajnóg). Dodatkowo proponują też obniżenie limitów prędkości w terenie zabudowanym w nocy – z 60 do 50 km/h.
Pierwszeństwo dla pieszych i poprawa infrastruktury – na tym koncentrują się propozycje warszawskich kandydatów Lewicy
Warszawscy kandydaci również wskazują konieczność pierwszeństwa dla pieszych (chociaż nie bezwzględnego, jak chcą ich koledzy z Wrocławia, a przy zbliżaniu się do przejścia). Mocno skupiają się jednak przede wszystkim na kwestiach infrastrukturalnych. Chcą na przykład wyniesionych przejść dla pieszych czy azylów dla pieszych pośrodku przejść na szerszych ulicach. Apelują też o oznakowanie przejść odblaskami czy wydłużenie (w niektórych miejscach) czasu palenia się zielonego światła. Dzięki temu starsze osoby mogłyby spokojnie przejść przez jezdnię, nie obawiając się, że gdy będą w połowie drogi, światło zdąży się zmienić, a jakiś kierowca wjedzie na przejście nie patrząc, czy ktoś się jeszcze na nim znajduje.
Nietrudno zauważyć, że Lewicy zależy najmocniej na poprawie bezpieczeństwa pieszych; wydaje się jednak, że większość proponowanych zmian leży raczej w gestii samorządów. Zwłaszcza, że część z nich zdaje się mieć podobne zdanie, a niektóre rozwiązania już dawno zostały wdrożone. Większych szans na wejście w życie nie ma raczej pierwszeństwo dla pieszych. Jakiś czas temu taka propozycja została przedstawiona przez jednego z byłych prezesów NIK, jednak nie zdobyła zbyt mocnego poparcia.
Jeszcze mocniej można powątpiewać w to, że w życie wejdzie mandat zależny od dochodu. Przypuszczalnie posłowie co do zasady nie będą zbyt chętni do wdrażania takich rozwiązań. Ponadto należałoby się zastanowić, czy taki przepis w ogóle byłby zgodny z prawem i na jakiej podstawie ustalano by wysokość zarobków kierowcy.