Pies jest niewątpliwie największym przyjacielem człowieka (a może kot?), ale jest zarazem zwierzęciem, więc czasami jego popędy biorą górę. Pies może przyczynić się/spowodować powstanie szkody np. poprzez ugryzienie kogoś, wtargnięcie na jezdnię, przestraszenie kogoś, zdewastowanie mieszkania. Czasami skutkuje to odpowiedzialnością właściciela, czasami zaś nie, o czym w niniejszym wpisie.
Na początku najczęstszy przypadek – ugryzienie przez psa. Jeżeli pies ugryzie nas kierowany swym wrodzonym instynktem zabójcy i łowcy to zastosowanie znajduje art. 431 kodeksu cywilnego tj.
1. Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba, za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponoszą winy.
2. Chociażby osoba, która zwierzę chowa lub się nim posługuje, nie była odpowiedzialna według przepisów paragrafu poprzedzającego, poszkodowany może od niej żądać całkowitego lub częściowego naprawienia szkody, jeżeli z okoliczności, a zwłaszcza z porównania stanu majątkowego poszkodowanego i tej osoby, wynika, że wymagają tego zasady współżycia społecznego.
Innymi słowy ważne jest stwierdzenie winy owej osoby, a będzie ona występowała np. gdy wskutek swego rażącego niedbalstwa właściciel psa nie zadba, by pies nie mógł się oddalić samowolnie z jego posesji.
Pies spowodował szkodę
Natomiast jeśli ktoś nas psem poszczuje, to już zmienia postać rzeczy i owa osoba ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą na zasadach ogólnych, a także, zgodnie z kodeksem karnym, odpowiedzialność karną.
Odmiennie również, gdy to my sprowokujemy zwierzę, w takim bowiem przypadku to my ponosimy winę – zwierzę niesprowokowane nie zaatakowałoby.
Może być też tak, że pies wtargnie na jezdnię, a kierowca chcąc go ominąć spowoduje lub sam ulegnie wypadkowi. W prawie morskim taką sytuację określa się jako wypadek bezzderzeniowy, zasada odpowiedzialności jest jednak taka sama, osoba chowająca psa (np. jego właściciel, osoba opiekująca się i zajmująca psem bez tytułu prawnego, we własnym interesie i w sposób w miarę trwały) ponosi za wymienione odpowiedzialność.
Co natomiast w sytuacji, gdy na swej drodze zobaczymy dobermana i zdjęci lękiem w toku panicznej ucieczki doznamy szkody np. złamania kości/uszkodzenia telefonu? W takim przypadku, co do zasady, chowający zwierzę nie odpowiada za szkodę. Choć jestem w stanie sobie wyobrazić, że w pewnych sytuacjach np. gdy zobaczymy szarżującego na nas amstaffa, a właściciela ani widu ani słychu (albo biegnie za psem 10 metrów dalej krzycząc ,,Killer do nogi!”) paniczna ucieczka będzie uzasadniona, a odpowiedzialność chowającego psa za ewentualne szkody z nią związane, wystąpi.
Ile możemy dostać za ugryzienie? Przedmiotowe zależy od okoliczności, w szczególności liczby i głębokości obrażeń, wpływu zdarzenia na naszą psychikę itp. W jednym z orzeczeń sąd przyznał za ugryzienie 4000 zł, odnosząc kwotę zadośćuczynienia do średniej wysokości wynagrodzenia za pracę (w ramach ciekawostki – sąd w uzasadnieniu przyjął, że pies rasy bokser nie jest równorzędnym przeciwnikiem dla psa rasy owczarek niemiecki).
Jeśli masz wątpliwości dotyczą w/w lub innego zagadnienia, możesz skonsultować się z prawnikiem. Na przykład za pomocą adresu kontakt@bezprawnik.pl, pod którym uzyskasz płatną poradę prawną od doświadczonych prawników.