Rejestr Niedozwolonych Stron? O niebezpiecznych zakusach rządu wspominałam już przy okazji konferencji ministra Gowina na temat zmian w ustawie hazardowej.
Wśród generalnie bardzo sensownych planów i zapowiedzi pojawiło się zastrzeżenie, że bukmacherzy, którzy nie dostosują się do nowych przepisów, byliby odgórnie blokowani, zaś dostęp na ich strony z terytorium Polski nie byłby możliwy. Już wtedy pogłoska o takim rozwiązaniu wzbudziła mój niepokój.
Czytaj też: Automaty z jednorękim bandytą znikną niebawem z barów – odroczone konsekwencje hazardowego bubla
Prace nad zmianami w ustawie hazardowej się zintensyfikowały, chociaż… stoi za nimi nie min. Gowin, a Ministerstwo Finansów. Między politykami rządowymi kompletnie brakuje synchronizacji, natomiast na temat ustawy przygotowywanej pod protektoratem min. Szałamachy mówiło się już od dłuższego czasu. W pogłoskach tych nie brakowało najrozmaitszych teorii, m.in. o tym, że przepisy dyktuje MF mafia. Prawda jest prawdopodobnie nieco odmienna – ministerstwo musi się spieszyć, bo częściowa legalizacja hazardu jest potrzebna PiS, by dalej finansować swoje obietnice wyborcze.
Rejestr Niedozwolonych Stron
W projekcie zmian dotyczących hazardu możemy przeczytać o Rejestrze Niedozwolonych Stron, który jest
Art. 15f. 1. Minister Finansów prowadzi Rejestr Niedozwolonych Stron, zwany dalej „Rejestrem”. Rejestr jest prowadzony za pomocą systemu teleinformatycznego i jest udostępniany w BIP MF.
Dziwi nieco, że PiS powraca do koncepcji, którą w przeszłości mocno krytykował odwołując się m.in. do porównań z czasami stalinizmu. Kiedy w 2010 roku Platforma Obywatelska uchwalała hazardowego bubla przewijał się bowiem pomysł stworzenia podobnego rejestru.
Miałby on zawierać listę stron związanych z hazardem lub luźno na jego temat traktujących, które działają w sprzeczności z przepisami polskiego prawa. W konsekwencji Rejestr Niedozwolonych Stron nakazywałby na operatorów obowiązek blokowania dostępu do takich witryn.
Negatywne konotacje takiego pomysłu są jednoznaczne. W końcu Polacy jak mało który naród kochają internet. Tymczasem praktyki jakiegokolwiek blokowania i ograniczania naszej wolności w sieci zawsze spotykały się ze zdecydowaną reakcją. Władza mogła zniszczyć Trybunał Konstytucyjny i większość Polaków nawet tego nie zauważyła, ale kiedy tylko pojawiła się perspektywa blokowania torrentów wraz z kontrowersyjną ustawą ACTA, tysiące ludzi wyszły na ulicę.
Czytaj też: Ile za dodatkowe kanały Polsatu ze wszystkimi meczami na Euro? 110 złotych…
Zresztą na świecie generalnie nigdy nic dobrego nie wynikło z blokowania internetu. Takie praktyki kojarzą się z komunistycznymi Chinami czy dyktaturami, które chciały powstrzymywać rewolucje w państwach północnej Afryki. Obecnie jednym z liderów w cenzurowaniu sieci jest rzekomo przymierzana do Unii Europejskiej Turcja.
Nieostre przepisy nowelizacji ustawy hazardowej mogą służyć nie tylko blokowaniu stron bukmacherskich, które unikają płacenia podatków w Polsce lub oferują usługi nadal zabraniane przez prawo. Brak precyzji może doprowadzić do ich rozciągnięcia na sieci reklamowe, witryny eksperckie na temat różnych dziedzin hazardu, a nawet portale ogólnoinformacyjne, które zapędziły się nieco w treści jednej ze swoich setek tysięcy publikacji. Dlatego tego typu rozwiązanie wydaje się niebezpieczne. Również techniczne aspekty tego rozwiązania wzbudzają liczne obawy.
Pomimo pełnego wsparcia dla rozwiązania hazardowego bubla, w myśl którego nie możemy nawet na drobne zagrać w pokera z kolegami, jestem przeciwna blokowaniu internetu w jakiejkolwiek postaci. Rejestr Niedozwolonych Stron to bardzo niebezpieczny początek potencjalnie szkodliwego zjawiska, które może zostać wykorzystane nawet jako aparat politycznej cenzury. PiS-u albo ich następców, więc politycy będący obecnie u władzy także powinni to mieć na uwadze.