Każdy ma prawo do ochrony swoich dóbr osobistych. Zalicza się do nich między innymi wizerunek czy głos. Dlatego nagrywanie nauczyciela bez jego wiedzy i zgody niekoniecznie jest najrozsądniejszym pomysłem. Niekiedy jednak takie działanie może być uzasadnione ważnym interesem publicznym. Na przykład gdy w jakiś sposób krzywdzi dzieci.
Często to nagrywanie nauczyciela wyżywającego się na wychowankach pozwalało na ukrócenie takich praktyk
Od czasu do czasu pojawiają się w mediach informacje o tym, że któregoś z pedagogów – czy to w szkole czy to w przedszkolu – przyłapano na niewłaściwym traktowaniu swoich podopiecznych. Wyzywanie, popychanie, szarpanie. Sposób zazwyczaj był bardzo podobny. Co więcej, istniały twarde dowody w postaci nagrania takiego zdarzenia.
Nagrywanie nauczyciela pozwalało na jego ukaranie. Najczęściej w postaci odsunięcia go od pracy z dziećmi, czy po prostu zwolnienia. Uświadamiało też rodziców odnośnie tego co dzieje się z ich dziećmi, gdy nie mają możliwości sprawdzić. Niekiedy kończyło się także wszczęciem postępowania karnego przeciwko takiemu pedagogowi.
Co do zasady w tego typu przypadkach takie działanie okazywało się jak najbardziej pożyteczne dla społeczeństwa. Zwłaszcza, że nauczycieli można zaliczyć do grona funkcjonariuszy publicznych.
Ujawnienie skandalicznych zachowań wobec dzieci może stanowić naruszenie dóbr osobistych? Nie dla białostockiego sądu okręgowego
Rzeczpospolita informuje jednak o interesującym przypadku. Do sądu w Białymstoku trafiła sprawa o naruszenie dóbr osobistych. Powództwo wniosła jedna z nauczycielek w przedszkolu, którą koleżanka z pracy nagrał podczas grożenia podopiecznym użyciem względem nich przemocy. Nagranie zostało potem odtworzone w trakcie jednego z zebrań rodzicom. Kobieta domagała się przeprosin i zadośćuczynienia w wysokości 52 tysięcy złotych.
Skąd tak wysokie roszczenie? Nagrana nauczycielka uznała, że upublicznienie jej zachowania stanowiło formułowanie publicznie niezgodnych z prawdą oświadczeń o stosowaniu przemocy wobec dzieci. Do tego podważało jej kompetencje jako pedagoga. Sąd okręgowy w Białymstoku oddalił jednak powództwo. I to nie tylko dlatego, że sama treść nagrań najwyraźniej stanowiła dowód sam w sobie.
Najważniejszą chyba tezą uzasadniającą takie a nie inne rozstrzygnięcie był fakt, że nagranie nauczyciela było uzasadnione interesem publicznym.
Pojęcie interesu publicznego można interpretować jako interesy zarówno państwa, jak i tworzących je obywateli
„Interes publiczny” to tzw. klauzula generalna stosowana w różnych gałęziach prawa. Występuje także w kilku przepisach Konstytucji. Kodeks cywilny operuje przy tym akurat pojęciem „interesu społecznego”, czyli pojęciem bardzo podobnym. Obydwa nie posiadają wyrażonej wprost definicji kodeksowej. Co więcej, ich interpretacja może się różnić, w zależności od okoliczności danej sprawy.
Można jednak dość łatwo wyodrębnić znaczenie tych pojęć. W przypadku sprawy rozstrzyganej przez białostocki sąd najistotniejszy jest chyba zbiorowy interes szeroko rozumianego społeczeństwa. Niekoniecznie nawet odnoszący się do państwa jako takiego, jednak w jakimś stopniu z nim związany. Właśnie ten zbiorowy charakter interesu publicznego przemawia za uznaniem go za dobro ważniejsze, niż również chronione prawem dobra osobiste nagranej wychowawczyni.
Przepisy kodeksu cywilnego wykluczają wykorzystanie przysługujących nam praw niezgodnie z zasadami współżycia społecznego
Nie sposób również nie zwrócić uwagi na art. 5 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim:
Nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony.
Nagrywanie nauczyciela, choć formalnie rzecz biorąc mogło stanowić naruszenie jego prawa do ochrony wizerunku, w tym przypadku chroniło dzieci przed dalszym naruszaniem ich własnych praw. Było najwyraźniej konieczne by powstrzymać działania sprzeczne z interesem publicznym oraz zasadami współżycia społecznego. Trudno byłoby sugerować, że w przypadku grożenia przedszkolakom użycia wobec nich bezprawnej przemocy taka sprzeczność nie zachodzi.
To z kolei oznacza, że próba wykorzystania ochrony dóbr osobistych przeciwko komuś kto powstrzymał tego typu zachowania również byłaby wykluczona. Właśnie przez art. 5 kc – dlatego, że również jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego.