Może się z pozoru wydawać, że Paweł Juszczyszyn robi wszystko, by stać się największym wrogiem obecnej władzy. Ale olsztyński sędzia po prostu wykonuje swoją pracę. I dziś, w ramach jej wykonywania, ukarał kogoś, kto swoje obowiązki zaniedbuje. Grzywna dla szefowej Kancelarii Sejmu Agnieszki Kaczmarskiej to dowód na to, że nie można śmiać się sądowi prosto w twarz. Niezależnie czy jesteś ważnym urzędnikiem czy szarym obywatelem.
Grzywna dla szefowej Kancelarii Sejmu – za co?
Przypomnijmy, we wtorek Paweł Juszczyszyn pojechał do Warszawy, by osobiście zobaczyć listy poparcia do KRS. Na skutek fortelu jego przełożonego (członka KRS Macieja Nawackiego) Agnieszka Kaczmarska nie pozwoliła sędziemu na wgląd w dokumenty. I dziś spotkały ją za to konsekwencje. Juszczyszyn podczas rozprawy w procesie, przy okazji którego zaczął zadać pytania o nową Krajową Radę Sądownictwa, wydał postanowienie o nałożeniu dwóch grzywien. Pierwsza grzywna dla szefowej Kancelarii Sejmu to 3000 złotych za nieuzasadnioną odmowę przedstawienia dokumentów. Druga to kolejne 3000 złotych za niezastosowanie się do postanowienia sądu o zarządzeniu oględzin dokumentów. Agnieszka Kaczmarska może się cieszyć, że nie dostała jeszcze trzeciej – za niestawiennictwo na rozprawie.
Rozprawa bez głównej zainteresowanej
Szefowa Kancelarii Sejmu o grzywnie dowiedziała się dziś z mediów, bo sama nie stawiła się na wezwanie sędziego Juszczyszyna. To też przypadek wart opisania. O wezwaniu wiedziała od kilku tygodni. I nic nie wskazywało na to, że je zignoruje. Ale z pomocą, w ostatniej chwili, przyszedł poseł PiS Kazimierz Smoliński (notabene również prawnik), przewodniczący sejmowej Komisji Regulaminowej. Zaprosił on panią Kaczmarską na posiedzenie komisji, którego termin pierwotnie wyznaczono na środę 22 stycznia, ale w ostatniej chwili przełożono je na piątek. Czyli… dokładnie na dzień wezwania urzędniczki do sądu. Cóż za zbieg okoliczności, prawda? Oczywiście poseł w rozmowie z TVN24 przekonywał, że nie miał pojęcia o terminie rozprawy (jasne…), a szefowa kancelarii zapewniała, że „Nigdy nie lekceważy sądu”. Życie jednak szybko pokazało, jaka jest prawda.
Urzędnicy ignorujący sądy szkodzą państwu
Można dyskutować o kondycji polskiego sądownictwa. Można proponować zmiany i wymieniać grzechy poszczególnych sędziów. Jak jednak nasze państwo ma sprawnie funkcjonować, jeśli najważniejsi państwowi urzędnicy ostentacyjnie ignorują sądy? Sędzia Juszczyszyn ewidentnie jest zdeterminowany, by ujawnić listy poparcia do KRS, ale czy to ma oznaczać że najważniejsze osoby w kraju mają traktować go jak powietrze? Nie mam pojęcia do czego to wszystko zmierza. Wiadomo jedno – ten serial się szybko nie skończy, bo olsztyński sędzia dziś nakazał ministrowi sprawiedliwości przekazanie mu list poparcia w ciągu siedmiu dni. Będzie się działo – choć wolałbym, byśmy spraw sądowych nie traktowali jako show.