Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w polskich miastach dosłownie na każdej przecznicy powstaje jakieś nowe osiedle. Jednak statystyki wciąż są niepokojące – w Polsce mamy brak mieszkań, a nawet 641 tys. lokali. „Niesamodzielnie” mieszka nawet 1,7 mln Polaków.
Nowy raport Ministerstwa Rozwoju o stanie mieszkalnictwa nad Wisłą ma dla nas dwie wiadomości – dobrą oraz złą.
Dobra to ta, że w Polsce jest naprawdę dużo mieszkań. I to dokładnie o 424 tys. więcej niż gospodarstw domowych. Czyli teoretycznie problemu być nie powinno, a każda rodzina powinna mieć gdzie mieszkać…
Teoretycznie tak – ale tu dochodzimy do tej drugiej, gorszej. Otóż resort rozwoju podaje, że na koniec 2019 roku deficyt mieszkaniowy wyniósł 641 tys. mieszkań. A to oznacza, że nawet 1,7 mln osób nie mieszka samodzielnie.
Czyli: mamy brak mieszkań, choć mieszkania są…
Jednym słowem – tak właśnie można streścić obecną sytuację na naszym rynku mieszkaniowym.
O co tu więc chodzi? Wiceminister rozwoju Marek Niedużak powiedział na konferencji, że mamy dużą grupę osób, które nie mogą zaciągnąć kredytu, więc muszą wynajmować mieszkania. Jest też sporo osób, które mają nie tak małe zarobki, ale nie stać ich nawet na wynajęcie mieszkania na zasadach rynkowych. Z drugiej strony – ponieważ trochę jednak zarabiają, raczej nie przysługują im lokalne komunalne.
Jak żyć w takim wypadku? Wiceszef resortu rozwoju przyznaje wprost: funkcjonuje u nas model włoski. Młodych Polaków po prostu nie stać na wyprowadzkę od rodziców.
Już około 45 proc. ludzi w przedziale wiekowym 25-34 lata mieszka właśnie z rodzicami. A średnia unijna nie przekracza 30 proc…
Jeśli więc brać pod uwagę samą liczbę budowanych mieszkań, to jest u nas nieźle. Ba, należymy do europejskich liderów. Jednak zwykli Polacy – zwłaszcza młodzi – nie mogą sobie zwyczajnie pozwolić, by w nich zamieszkać. A obecny boom budowlany nakręcają w dużej mierze ci, którzy traktuję mieszkania jako lokatę kapitału.
I niewiele wskazuje, by sytuacja miała w najbliższym czasie się zmienić. Czy więc młode pokolenie musi się przyzwyczaić do wynajmowania klitek lub mieszkania u rodziców długie lata po zakończeniu studiów? O alternatywnych rozwiązaniach słychać niewiele. Choć my zaproponowaliśmy niedawno przemyślenie maksymalnej ceny za metr kwadratowy.