Dla jednych to, co się teraz dzieje, to jedynie dyskomfort. Bo nie można się spotkać ze znajomymi albo spokojnie pójść na zakupy. Dla innych to jednak coś o wiele gorszego. Dziesiątki tysięcy firm i ich pracowników, z powodu ograniczeń epidemicznych, z dnia na dzień straciło źródło utrzymania. Ale możemy im pomóc. W tym tekście pokażemy jak może wyglądać pomoc przedsiębiorcom w czasie kryzysu.
Pomoc przedsiębiorcom w czasie kryzysu
To, co przeczytacie poniżej, to lista otwarta, którą od kilku dni układałem sobie w głowie, przeglądając też aktywność ludzi w sieci. Wiem jednak, że nie zawrę w tym tekście wszystkich możliwych pomysłów. Dlatego bardzo was proszę o podrzucanie swoich w komentarzach. Tekst bardzo chętnie będę aktualizować na bieżąco.
Po pierwsze, gastronomia
Kiedy w piątek premier ogłosił, że zamykamy granice, restauracje i galerie, wielu z nas przeżyło szok. Bo sięgnięto po radykalne środki, których wielu z nas nigdy nawet sobie nie wyobrażało. Wiele jednak wskazuje na to, że polskie władze podjęły jedyną słuszną decyzję, która sprawi że kryzys uda się zażegnać jak najszybciej. Niestety, kosztem wielu biznesów.
Od soboty restauracje nie mogą przyjmować do siebie klientów. Mogą działać, ale tylko serwując dania na wynos albo dowożąc je do domów. Niestety wielu z nas uznało, że skoro nie można korzystać normalnie z lokali, to czas przerzucić się na domowe gotowanie. Tymczasem jest alternatywa dla tłoczenia się w Biedronkach i patrzenia na puste półki w sklepach. Można pomóc utrzymać się restauracji, którą lubimy i zamówić z niej obiad czy kolację i zjeść w domu. Pomyślmy: na zamknięciu lokalu traci nie tylko jego właściciel. Pieniędzy nie dostają kucharze, barmani, kelnerzy i kelnerki, często pracujący na umowach śmieciowych. Wielu restauratorów chciałoby im zapłacić cokolwiek, ale mogą nie mieć z czego. Dlatego, jeśli możemy, weźmy co jakiś czas jedzenie na wynos. I tak w tej chwili prawie na nic nie wydajemy pieniędzy.
Po drugie, artyści i branża eventowa
Pewnie wielu z nas zasmuciła informacja, że odwołano koncert, na który czekaliśmy od wielu miesięcy. Albo martwimy się, że odwołają letni festiwal, jeśli sytuacja się nie poprawi. W ślad za tym dużo osób może chcieć domagać się zwrotu pieniędzy za kupiony już bilet od organizatora. I oczywiście mamy do tego pełne prawo. Tylko zastanówmy się nad jednym. Organizator wydarzenia, odwołując je, traci mnóstwo pieniędzy. I znowu, nie tylko takich które trafiłyby do jego kieszeni. Nie trafią one też do jego pracowników, do obsługi imprezy, do nagłośnieniowca, oświetleniowca i tak dalej, i tak dalej. Może więc, jeśli nasz budżet nie jest mocno nadszarpnięty, odpuścić dochodzenie swoich praw do tych kilkudziesięciu złotych?
Na odwołanych wydarzeniach tracą też artyści. Jak dobrze wiemy, to na koncertach muzycy zarabiają najwięcej pieniędzy. I przez co najmniej kilka najbliższych tygodni takich koncertów grać nie będą. Podobno rząd już pracuje nad jakimś programem wsparcia dla nich, ale nie mam pewności czy będzie to coś, co odpowiednio zadziała. Dlatego może warto wspomóc ich, kupując od nich płyty, gadżety, koszulki, cokolwiek – byle z ich własnej dystrybucji. Zawsze to parę złotych więcej w ich kieszeni, bardzo cenne w trudnych czasach.
Po trzecie, żłobki i przedszkola
Mowa oczywiście o tych prywatnych. Od poniedziałku wszystkie dzieci muszą zostać w domach. Rodzice złożą wniosek o zasiłek opiekuńczy, dostaną go i przynajmniej przez dwa tygodnie będą mogli z nimi zostać. Odrębną kwestią jest to, co dalej. Ale ja chciałbym się skupić na tym, co w tym czasie będzie działo się ze żłobkiem czy przedszkolem, na co dzień pełnym dzieci. Budynek będzie stał pusty, właściciel będzie liczył każdy grosz i pojawi się problem z opłacaniem pracowników.
Jeśli zależy więc nam na losie opiekunek i opiekunów, poświęcającym na co dzień mnóstwo czasu naszym dzieciom, zastanówmy się czy aby na pewno chcemy przestać płacić za żłobek. Bo teoretycznie, jeśli kwarantanna się przedłuży, to nie będziemy do tego zobowiązani, skoro nie będzie on świadczył żadnych usług. Ale może lepiej dogadać się z właścicielem i ustalić, że płacimy mu mniej, na przykład odliczając koszty wyżywienia? Tak, żeby mógł związać koniec z końcem i by po powrocie do normalności dzieci mogły wrócić do miejsca, do którego się już przyzwyczaiły.
Po czwarte, zbiórki
Jest wiele biznesów, które nie mają właściwie jak oferować swoich usług, nie narażając się na bezpośredni kontakt z klientem. Część z nich utrzyma się tylko dzięki finansowemu wsparciu innych ludzi. I może być to wsparcie bezwarunkowe, ale znając kreatywność Polaków, mało kto będzie prosił o pieniądze nie oferując nawet symbolicznej usługi w zamian. Ciekawy przykład dał gdański klub muzyczny Protokultura. Nie mogąc zrobić imprezy, zorganizował w sobotę… stream setów dj-skich na żywo, podczas którego prowadził zbiórkę na działalność klubu.
Wyobrażam sobie różne, nawet zabawne sytuacje. Na przykład właściciel pubu organizujący transmisję z kursu warzenia piwa, prowadzący jednocześnie zbiórkę. Albo fryzjer pokazujący jak samodzielnie się ostrzyc, liczący na finansowe wsparcie od swoich adeptów. Nie da się ukryć, że duża część naszej działalności przenosi się do sieci, więc trzeba zacząć kombinować. A przy okazji może być przy tym sporo dobrej zabawy.
Po piąte, branża turystyczna
Tu mamy problem. Bo trudno będzie na bieżąco pomóc utrzymać się branży, która przez epidemię oberwie zdecydowanie najmocniej. Ale pomyślałem sobie, że wszyscy będziemy mogli coś zrobić, ale przyjdzie na to czas dopiero, gdy sytuacja w Polsce i na świecie się uspokoi. Po prostu – jeżeli będą „normalne” wakacje, to może odpuśćmy sobie tym razem niskobudżetowy urlop na naszej kochanej działce i zróbmy coś szalonego? Nie wydajemy teraz dużo pieniędzy, sporo oszczędzamy, więc wyjedźmy chociaż gdzieś do hotelu, pensjonatu czy ośrodka? Branża turystyczna będzie potrzebowała solidnego kopa, żeby się rozkręcić na nowo. A bez klientów tego nie zrobi. Chcieliśmy w sierpniu pojechać na wycieczkę do niedrogiego hotelu w Bułgarii? No to może zorganizujmy ją sobie tak, żeby więcej wydać na miejscu? Podwyższyć standard albo wykupić więcej wycieczek fakultatywnych? W skali makro takie gesty pomogą wielu osobom.
Takich sposobów na pewno jest więcej. I kolejne pomysły będą wpadać nam do głowy z każdym dniem. Piszcie co wam przychodzi do głowy, a my na pewno przekażemy to dalej.