W czasie przygotowywania kolejnych rewolucyjnych zmian w prawie na czas pandemii, niespodziewanie wrócił kontrowersyjny temat sprzed kilku miesięcy. Tym razem forsuje go jednak nie niszowa grupa parlamentarzystów, a sam minister rolnictwa. Chodzi o zakaz ratowania zwierząt. Koronawirus, zdaniem Jana Krzysztofa Ardanowskiego, powoduje że to uprawnienie trzeba organizacjom prozwierzęcym czasowo odebrać.
Zakaz ratowania zwierząt. Koronawirus jako usprawiedliwienie
Organizacje pozarządowe od lat zajmują się odbieraniem maltretowanych i głodzonych zwierząt nieodpowiedzialnym właścicielom. Trafiają one następnie do miejsc takich jak Rogate Ranczo w Bojanie pod Gdańskiem, gdzie dostają jedzenie i opiekę weterynaryjną i czekają na to, aż ktoś zdecyduje się je adoptować. W czasie epidemii koronawirusa inspektorzy organizacji takich jak OTOZ Animals nadal podejmują interwencje, choć są one utrudnione i wymagają zabezpieczeń sanitarnych. Masek, rękawiczek itp. Zdaniem ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego takie działanie to niebezpieczna samowolka.
Ci przebierańcy wchodzą lekceważąc przepisy ochronne, nie tylko w sposób skandaliczny zajmując zwierzęta, ale też stwarzają realne zagrożenie roznoszenia choroby i twierdzą, że ich żadne przepisy nie obowiązują.
…mówił Jan Krzysztof Ardanowski w połowie kwietnia w wypowiedzi dla Instytutu Gospodarki Rolnej, którą w niedzielę zacytowały Fakty TVN. Minister rolnictwa dodał, że „skandalem jest zabieranie zwierząt przez te organizacje” i że „zgłosił do kolejnej tarczy zakaz tej czynności”.
I choć te słowa błyskawicznie zdementował szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Łukasz Schreiber, pisząc na Twitterze że „nie będzie takiego zapisu w kolejne ustawie rozszerzającej Tarczę Antykryzysową”, to nie da się ukryć że bardzo wpływowy przecież minister rolnictwa jest entuzjastą wprowadzenia zakazu ratowania zwierząt.
Nie będzie takiego zapisu w kolejnej ustawie rozszerzającej #TarczaAntykryzysowa. Rozumiem jednak, że zawsze dobrze narobić trochę zamieszania… https://t.co/qkTc8nLo5u
— Łukasz Schreiber (@LukaszSchreiber) April 26, 2020
Zakaz ratowania zwierząt – od niszy do mainstreamu
O sprawie pisaliśmy w połowie stycznia tego roku. Już wtedy temat wzbudził ogromne emocje wśród naszych czytelników. A chodziło w tamtym czasie tylko o pomysł parlamentarnego zespołu do spraw ochrony zwierząt (nie sugerujmy się nazwą, która jest tylko zasłoną dymną). To oni chcieli wprowadzić przepis mówiący o tym, że ratowanie zwierząt przez organizacje pozarządowe ma zostać zakazane. W przygotowywaniu tego projektu miały pomagać między innymi… osoby skazane za znęcanie się nad zwierzętami. Inicjator całej akcji, poseł Jarosław Sachajko z Koalicji Polskiej, podkreślał że doświadczenie tych osób może w ich pracy okazać się… bardzo cenne.
I choć ten projekt gdzieś zniknął w sejmowych czeluściach, to dziś odradza się jak feniks z popiołów w głowie Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Minister rolnictwa ma ułatwione zadanie, bo czas epidemii koronawirusa wymusza intensywne zmiany w prawie, nad którymi trudno nadążyć. Nie ma też szans na demonstracje prozwierzęcych organizacji pod siedzibą ministerstwa. Stąd pokusa by „problem”, jakim są na przykład inspektorzy OTOZ Animals, rozwiązać. Teoretycznie tylko czasowo, ale kto wie czy nie raz na zawsze. Oby tak się nie stało.