Rządzący stwierdzili właśnie, że bon 1000 plus dla turystów to jednak niekoniecznie taki dobry pomysł jak pierwotnie przekonywali. Argumentem za wycofaniem się z tej propozycji miałby być brak pewności, że pomoc trafi tam gdzie trzeba. Krytykować ją miała również sama branża turystyczna.
Bonu mającego wspomóc branżę turystyczną jednak nie będzie – rządzący pracują podobno nad innym rozwiązaniem
Prawo i Sprawiedliwość obiecywało Polakom bon 1000 plus dla turystów. Miał w założeniu pozwolić branży turystycznej utrzymać się na powierzchni w trakcie kryzysu wywołanego przez epidemię koronawirusa. Jeszcze niedawno prezydent Andrzej Duda chciał przyspieszenia wypłat tego świadczenia.
Czas przeszły jest w tym momencie jak najbardziej celowy. Jak podaje Gazeta Wyborcza, rzecznik rządu Piotr Müller właśnie poinformował, że rząd rozważa wprowadzenie innej formy pomocy dla branży turystycznej. Bon 1000 plus dla turystów nie spełnia najwyraźniej pokładanych w nim nadziei. Przede wszystkim rządzący obawiają się, że pieniądze mogłyby trafić nie tam gdzie powinny.
Szczegóły alternatywnej propozycji nie są na razie znane. Müller stwierdził jedynie, że „Pojawiają się koncepcje, że pomoc kierowana do tych segmentów gospodarki turystycznej, które ucierpiały najbardziej, mogłaby być bardziej efektywna„.
Bon 1000 plus dla turystów mógłby faktycznie pomóc wielu przedsiębiorstwom przetrwać
Rzecznik rządu przekonuje także, że krytycznie o samym pomyśle wypowiada się branża turystyczna. Tyle tylko, że jej przedstawiciele na bon 1000 plus dla turystów bardzo liczyli. Wycofanie się z tej propozycji uważają wręcz za skandal i złamanie danej obietnicy. Warto podkreślić że jej przedstawiciele bardzo czekali na bon, lub jakąkolwiek formę pomocy ze strony państwa.
Nie da się ukryć, że choć Polska potęgą turystyczną nie jest, to przedsiębiorstwa działające w tym obszarze bardzo ucierpiały przez epidemię. Sezon turystyczny niedługo powinien się zaczynać. Bon 1000 plus dla turystów mógłby faktycznie stanowić jakiś impuls dla Polaków, by spędzić wczasy w kraju.
To z kolei pozwoliłoby przedsiębiorcom utrzymać swoje biznesy na rynku. Zwłaszcza w rejonach tradycyjnie żyjących z turystyki w tym momencie może oznaczać być albo nie być dla wielu osób oraz całych regionów.
Warto przy tym zauważyć, że dokładne szczegóły projektu i tak nie były znane. Wiadomo jedynie, że bon otrzymać miały osoby zatrudnione na umowach o pracę. 900 zł. płaciłby budżet państwa, 100 zł. dokładałby pracodawca. Pieniądze przysługiwałyby zarabiającym nie więcej niż średnia krajowa. Siłą rzeczy, miałyby zostać wydane w Polsce.
Branża turystyczna wcale nie krytykowała rządowego projektu bonu. Wręcz przeciwnie, czekała na niego z wytęsknieniem
Przedstawiciele branży przekonują, że rezygnacja z bonu w tym momencie to najprawdopodobniej tania zagrywka przedwyborcza ze strony urzędującej głowy państwa. Rząd miałby tutaj grać rolę „tego złego”, który z przyczyn różnych ociągałby się z realizacją propozycji bądź w ogóle ją zarzucił. Wówczas na białym koniu wjechałby Andrzej Duda, który „wywalczyłby” bon dla najbiedniejszych Polaków.
Alternatywne wyjaśnienie jest bardzo proste. Rządzącym mogły po prostu skończyć się pieniądze, które mogliby przeznaczyć na dalsze programy tego typu. Nie jest to niemożliwe biorąc pod uwagę wyjątkową szczodrość Zjednoczonej Prawicy w ostatnich latach. Polski socjal w końcu przybierał wręcz rekordowe w skali Europy rozmiary. Bon 1000 plus mógłby być o jednym takim programem za daleko.
Możliwe również, że faktycznie bon 1000 plus dla turystów w wersji przygotowanej przez rząd mógł nie spełniać oczekiwań branży. Założenie w końcu jest takie, że pieniądze miałyby zostać w Polsce, u polskich przedsiębiorców. Tymczasem voucher wydany w biurach podróży na wycieczkę zagraniczną zdecydowanie kłóci się z tym założeniem.
Niezależnie od tego która wersja jest prawdziwa, istnieje poważne ryzyko, że branża turystyczna jednak nie będzie mogła liczyć na realną pomoc od rzadu.