Zakaz krzyczenia w parkach rozrywki? To wcale nie jest głupi żart, a prawdziwe obostrzenie. Od tej zasady nie ma wyjątków. Na szczęście zakaz nie obowiązuje w Polsce, a „tylko” w największych parkach rozrywki w Japonii.
Zakaz krzyczenia w parkach rozrywki
Jak opisuje serwis „fly4free.pl”, w niektórych parkach rozrywki pojawił się… zakaz krzyczenia. Obostrzenia wprowadziła organizacja „The East Japan and West Japan Theme Park Associations”, która skupia największe parki rozrywki w Japonii, takie jak Disneyland, DisneySea, czy też Universal Studios.
Obiekty wracają do działania, ale stowarzyszenie postanowiło, by wypracować wspólne zasady bezpieczeństwa, a także swoiste nakazy i zakazy, ktore mają zapewnić gościom poczucie bezpieczeństwa. W japońskich parkach rozrywki wprowadzono zatem nakaz zasłaniania nosa i ust, obowiązek powstrzymywania się od niepotrzebnego dotykania takich powierzchni, jak poręcze, czy uchwyty, a także – co istotne – animatorzy nie będą wchodzić w bliskie kontakty z gośćmi.
Wśród reguł pojawił się także zakaz krzyczenia w parkach rozrywki. Co istotne, nie wprowadzono żadnego rozróżnienia co do atrakcji, czy miejsc, w których goście się znajdują. Wydawać głośnych dźwięków nie wolno zatem nawet podczas przejażdzki rollercoasterem.
Też mamy swój „zakaz krzyczenia w parkach rozrywki”
Oczywiście nie dosłowie, ale zalecenia, które pojawiają się w związku z epidemią, bardzo często jawią się jako nierozsądne – nie tylko za granicą. Mimo że tematem przewodnim tego wpisu jest sytuacja w Japonii, to – przecież – podobne „absurdy” pojawiają się też w Polsce.
Wystarczy na przykład spojrzeć na nowe zasady działania siłowni, w których funkcjonują takie kwiatki, jak zakaz korzystania z sauny, czy też obowiązek noszenia maseczki, którą będzie można (według założeń) zdjąć jedynie podczas wykonywania ćwiczeń. Wśród zaleceń odnoszacych się do siłowni są również takie, jak sugestia, by osobom otyłym proponować takie godziny ćwiczeń, w których na siłowni znajduje się jak najmniej osób.
Szereg wątpliwych zaleceń pojawia się również w innych dziedzinach. Przykłady można mnożyć – od funkcjonującego niedawno obowiązku oddzielania dwuosobowych stolików przesłoną, przez zakaz korzystania z telefonu u fryzjera, aż po usuwanie testerów z salonów tatuażu.
Zalecenie niewiążące, wiążące, czy obowiązek?
Oczywiście należy oddzielić zalecenia, czy wytyczne – które nie są w żaden sposób wiążące – od regulacji przymusowych. Trzymając się jednak rodzimego porzadku prawnego trzeba ze smutkiem stwierdzić, że dzisiaj nie zawsze wiadomo co jest zaleceniem mającym status obowiązującego prawa, co zaleceniem niebędącym obowiązującym prawem, a co – wprost – nakazem.
Przepisy są w tym zakresie dosyć niejasne, odkąd zalecenia GIS mogą mieć postać prawa powszechnie obowiązującego.
We wszystkim warto zachować zdrowy rozsądek. Jest to jednak trudne w kraju, w którym zniesienie obowiązku zakrywania nosa i ust podczas znajdowania się co najmniej 2 metry od innego człowieka na otwartej przestrzeni spowodowało totalne społeczne rozluźnienie do tego stopnia, że nawet w małych sklepach mało kto myśli o noszeniu maseczki, o rękawiczkach nie wpsominając.