Co w Polsce grozi za spowodowanie wypadku samochodowego w Polsce? Nic. Pod warunkiem oczywiście, że sprawcę obejmuje immunitet dyplomatyczny. Syn ambasadora Arabii Saudyjskiej pędził 140 kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym. Pokrzywdzeni w wypadku przez dwa lata nie mogą liczyć na wyciągnięcie jakichkolwiek konsekwencji.
Pomimo ewidentnej winy syn ambasadora Arabii Saudyjskiej uniknął odpowiedzialności za wypadek sprzed dwóch lat
Dwa lata temu w terenie zabudowanym w jadące z prędkością ok. 20 km/h auto pana Ryszarda Lublińskiego uderza samochód pędzący 140 km/h. Zderzenie zamienia hondę pana Lublińskiego w kupę poskręcanego żelastwa. On sam, wraz z dziewięcioletnią córką, doznaje naprawdę poważnych obrażeń, z których skutkami oboje borykają się do dzisiaj.
Co może grozić sprawcy wypadku? Jak się okazuje, zupełnie nic. Pokuratura w podobnej sprawie uznała będący skutkiem szaleńczej jazdy wypadek drogowy za zabójstwo. W tym przypadku zarówno organy ścigania jak i wymiar sprawiedliwości mają zupełnie związane ręce. I to pomimo faktu, że wina kierowcy BMW jest ewidentna.
Mężczyzna to w końcu syn ambasadora Arabii Saudyjskiej. Jemu najwyraźniej wolno. Wynika to nie tylko z konkretnych przepisów prawa, ale przede wszystkim z absolutnej bierności ze strony polskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Przed saudyjską ambasadą w środę przed południem interweniował kandydat na prezydenta, Krzysztof Bosak z Konfederacji.
Immunitet dyplomatyczny wyłącza członków rodzin ambasadorów spod orzecznictwa polskich sądów
Zgodnie z art. 578 pkt 4) kodeksu postępowania karnego, członkowie rodzin ambasadorów pozostający z nimi we wspólnocie domowej nie podlegają orzecznictwu polskich sądów. Syn ambasadora Arabii Saudyjskiej nie może w myśl tego przepisu odpowiadać przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Nawet jeśli jest już dorosły i studiuje. Decydującą przesłanką jest w tym przypadku współtworzenie ze swoim ojcem jednego gospodarstwa domowego.
Nie da się ukryć, że jest to standardowa praktyka w świecie dyplomacji. Immunitet dyplomatyczny, rozciągający się także na członków rodziny ambasadora, stanowi wręcz oczywistość. Oczywiście, w praktyce przywilej ten bywa stosunkowo często nadużywany. Właśnie wówczas, gdy osoba nim objęta popełni jakieś pospolite przestępstwo. Ewentualnie dopuści się szpiegostwa przeciwko państwu, w którym pełni służbę.
Trudno byłoby w końcu oczekiwać od saudyjskiego ambasadora, że ten odda po dobroci własnego syna polskim władzom, by te mogły go sprawiedliwie osądzić. Skoro nie jest do tego właściwie zobowiązany, to dlaczego właściwie by miał coś takiego zrobić?
Polska ma cały czas wiele środków pozwalających wyciągnąć konsekwencję wobec przestępcy chronionego immunitetem
Krzysztof Bosak w trakcie swojej konferencji prasowej pod ambasadą bardzo celnie zwrócił uwagę na rolę presji w tego typu sytuacjach. Rolą polskich polityków niewątpliwie jest wywieranie nacisku na przedstawicieli obcych państw wówczas, gdy dzieje im się krzywda. Zwłaszcza wówczas, gdy ta dzieje się im na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Przecież nie jest tak, że popełnienie przestępstwa przez osobę chroniona immunitetem dyplomatycznym nie pozwala danemu państwu nic zrobić. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno domagać się od strony saudyjskiej adekwatnej do sytuacji reakcji. Na przykład domagać się wyciągnięcia konsekwencji przez samą Arabię Saudyjską, bądź wypłacenie poszkodowanym należnego odszkodowania.
Syn ambasadora Arabii Saudyjskiej może zostać także uznany przez nasze państwo za osobę niepożądaną, persona non grata. Zgodnie z art. 9 pkt 1 konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych:
Państwo przyjmujące może w każdym czasie i bez obowiązku uzasadnienia swej decyzji zawiadomić państwo wysyłające, że szef misji, bądź którykolwiek z członków personelu dyplomatycznego misji, jest persona non grata albo, że ktokolwiek inny z członków personelu misji jest osobą niepożądaną. Państwo wysyłające odpowiednio do okoliczności bądź odwoła daną osobę bądź położy kres jej funkcjom w misji
Inne państwa jakoś potrafią sobie w podobnych przypadkach radzić – dlaczego nie Polska?
W praktyce popełnienie ciężkiego przestępstwa przez osobę objętą immunitetem dyplomatycznym jest dość mocną przesłanką do wyciągnięcia przez Polskę takich konsekwencji. Syn ambasadora Arabii Saudyjskiej musiałby wrócić do swojego kraju macierzystego. Oczywiście, takie posunięcie sprawi, że Arabia Saudyjska najpewniej zdecyduje się na wydalenie jakiegoś dyplomaty pracującego w polskiej ambasadzie w Rijadzie. To właściwie dość tradycyjny sposób reagowania w takich przypadkach.
Jak widać, MSZ ma całkiem sporą gamę środków do dyspozycji. Dlatego bardzo dziwi, że przez całe dwa lata nawet nie próbowało nic zrobić w tak bulwersującej sprawie. Zasłanianie się przy tym immunitetem dyplomatycznym, oraz wspomnianą wyżej konwencją wiedeńską, jest przejawem karygodnej bezczynności. Tymczasem Wielka Brytania w analogicznej sytuacji jest w stanie wymusić na Stanach Zjednoczonych powrót sprawcy wypadku celem osądzenia.
Krzysztof Bosak ma rację, że nasze państwo cały czas jest silne wobec słabych i bezsilne wobec całej reszty
Po raz kolejny warto zgodzić się z Krzysztofem Bosakiem. Nasze państwo, pomimo deklaracji o „wstawaniu z kolan”, „wciąż pozostaje zdecydowane i silne wobec słabych, natomiast bezradne, bezsilne, bierne wobec tych, którzy dysponują siłą”.
Jakby tego było mało, takie postępowanie MSZ budzi bardzo poważne obawy względem sugestii medialnych odnośnie objęciem podobnym immunitetem amerykańskich żołnierzy mających stacjonować na terytorium naszego kraju.
Nawet jeśli Fort Trump nie będzie, ambasada USA zaprzecza, to i tak sama kwestia pozostanie aktualna. Podobnie jak same plany wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Skoro więc Polska nie jest w stanie wyegzekwować w takich sytuacjach niczego, to nie powinno nadawać tego typu przywilejów, jeśli nie jest do tego absolutnie zmuszone.