Koronna inwestycja rządu Prawa i Sprawiedliwości po raz kolejny stanęła w ogniu krytyki. Tym razem wojskowi o przekopie Mierzei Wiślanej napisali ostre słowa. Wszystko w ramach ekspertyzy zamówionej przez sejmik województwa pomorskiego. Inwestycja, której głównym celem ma być poprawa bezpieczeństwa Polski okazuje się dla tego bezpieczeństwa… praktycznie nieistotna.
Wojskowi o przekopie Mierzei Wiślanej
Analizę przygotował Instytut Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego SDirect24. Skupia on wielu polskich i amerykańskich wojskowych ekspertów. Choć na stronie organizacji uśmiechają się też do nas… posłowie Koalicji Obywatelskiej, między innymi Joanna Kluzik-Rostkowska czy Paweł Poncyljusz, co odbiera nieco wiarygodności dokumentowi. Podpisało się pod nim dwóch wojskowych – były szef Akademii Obrony Narodowej generał Bogusław Pacek i pułkownik Czesław Juźwik. Ten drugi pracował między innymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, a wcześniej był oficerem Wojskowej Służby Wewnętrznej.
Wojskowi przypominają, że projekt ustawy dającej zielone światło do wykonania przekopu mówił o tym, że główną przesłanką wybudowania kanału przez mierzeję jest „nadrzędny interes publiczny, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa publicznego w regionie”. W uzasadnieniu mowa jest też co prawda o tym, że inwestycja umożliwi też rozwój gospodarczy regionu, ale ten argument nie wychodzi na pierwszy plan. Zatem, skoro przekop ma być tak istotny dla bezpieczeństwa, zdecydowano się przeanalizować jego zalety dla obronności Rzeczpospolitej Polskiej.
Cztery pytania
Autorzy ekspertyzy zadają cztery pytania. Odpowiedzi na nie mają pokazać czy przekop w jakikolwiek sposób może wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa Polski. Chodzi o oczywiście o niwelowanie zagrożenia ze strony Rosji, która regularnie dozbraja swoje bazy w obwodzie kaliningradzkim. Przekop Mierzei Wiślanej dałby możliwość wpływania polskich jednostek na Zalew Wiślany bez konieczności proszenia o zgodę Rosjan. Co pozwoliłoby na docieranie do portu w Elblągu okrętów polskiej floty. No właśnie, tylko jakich okrętów?
Wojskowi pytają: jakie okręty Marynarki Wojennej RP będą mogły bezpiecznie przejść przekopem Mierzei Wiślanej i skierować do portu w Elblągu? Otóż okazuje się, że głębokość toru wodnego w miejscu przekopu będzie wynosić 4 metry. Czyli bezpiecznie przechodzić przez niego będą mogły tylko jednostki o zanurzeniu do 3 metrów. Dla porównania polskie fregaty, takie jak ORP Kościuszko, mają zanurzenie około 6 metrów. Nie przecisną się więc przez kanał, podobnie jak patrolowiec ORP Ślązak (zanurzenie 4,5 metra), holowniki (zanurzenie 3,7 metra), a nawet… kutry rakietowe (zanurzenie ponad 3 metry). Może ewentualnie przeszłyby niszczyciele min Kormoran o trzymetrowym zanurzeniu.
„Jeżeli chodzi o zdolność do przejścia torem wodnym innych jednostek ze składu sił Marynarki Wojennej, to pozostają jedynie mniejsze jednostki pomocnicze, kutry hydrograficzne i motorówki”
…piszą w swoich wnioskach eksperci.
Port (nie)wojenny w Elblągu
Druga podnoszona przez nich kwestia to port w Elblągu. I pytanie: dla jakich okrętów Marynarki Wojennej RP istnieje już przygotowana do wykorzystania w Elblągu infrastruktura portowa? Otóż „IV port RP” nie ma żadnej, nawet szczątkowej takiej infrastruktury. Trzeba byłoby więc zbudować w Elblągu od podstaw port wojenny. „Dlaczego musimy ponosić nakłady finansowe na budowę portu wojennego, kiedy posiadamy gotowy do wykorzystania port wojenny w Helu?”, pytają autorzy ekspertyzy.
‼️Kolejny sukces PiS! Sztandarowy projekt, Przekop Mierzei, zmiażdżony opinią wojskowych ekspertów. Przez przekop nie przeciśnie się prawie żadna jednostka Marynarki Wojennej, Port w Elblągu nie ma możliwości przyjąć jednostek wojskowych, Rosjanie mogą łatwo zablokować przekop pic.twitter.com/rltxpYPTuU
— Agnieszka Pomaska (@pomaska) June 23, 2020
Pacek i Juźwik pytają też o to czy ewentualne okręty wojskowe stacjonujące w Elblągu będą miały szansę szybko wyjść w morze. I przywołują przykład konfliktu między Rosją a Ukrainą, gdzie Rosjanie potrafili zablokować ruch w całym porcie zatapiając jedną jednostkę pływającą. W przypadku przekopu jedno uderzenie rakietą w statek przepływający akurat przez kanał może go zablokować na amen i unieruchomić okręty z Elbląga.
Autorzy analizy kończą ją jednoznacznym wnioskiem: „należy uznać, że uzasadnienie projektu przekopu Mierzei Wiślanej względami militarnymi jest nie do obronienia”. Co jest zupełnym przeciwieństwem tego, co na przykład mówił Mateusz Morawiecki o przekopie. Dla premiera to niemalże nowy Kanał Sueski. Dla wojskowych – inwestycja bez znaczenia.
Analiza niewygodna dla rządzących
Argumenty zawarte w analizie nie spodobają się politykom partii rządzącej. Bo burzą jej narrację mówiącą o tym, że bez przekopu nie będzie bezpiecznej Polski. Poseł PiS Kacper Płażyński nawiązał do przeszłości jednego z autorów pisząc na Twitterze „Na starych towarzyszy z Wojskowej Służby Wewnętrznej PRL Kreml zawsze może liczyć”.
Na starych towarzyszy z Wojskowej Służby Wewnętrznej PRL Kreml zawsze może liczyć. https://t.co/Zoin54Trl3
— Kacper Płażyński (@KacperPlazynski) June 23, 2020
I oczywiście nie da się ukryć, że organizacja przygotowująca analizę nie wydaje się podmiotem całkowicie niezależnym i „czystym”. Problem w tym, że w dokumencie zawarte są fakty nie podważenia. Na przykład to, że kanał przez mierzeję będzie po prostu bardzo płytki. I choćby nie wiem jak Mariusz Błaszczak z Antonim Macierewiczem pchali nasze patrolowce, to nie przejdą one przez 4-metrowy kanał. Prawda jest taka, że z przekopania mierzei najbardziej ucieszą się właściciele jachtów rekreacyjnych, którzy zyskają przeprawę między zalewem a zatoką. Tylko czy dla ich frajdy warto wydawać dwa miliardy złotych z kieszeni podatnika?