Reklamacja pobytu w hotelu z powodu koronawirusowych obostrzeń jest raczej niemożliwa. Wyjaśnia to niemiecki prawnik Ernst Führich, ale zasada szeroko pojętej siły wyższej i w ogóle okoliczności zwalniających od odpowiedzialności wygląda podobnie we wszystkich systemach prawnych.
Reklamacja pobytu w hotelu z powodu koronawirusowych obostrzeń
Na łamach „Touristik aktuell” Ernst Führich, prawnik zawodowo zajmujący się turystyką, wskazał, ze koronawirus jest źródłem wielu niedogodności w turystyce i nie wolno z tego tytułu żądać od hoteli, czy organizatorów wyjazdów turystycznych, jakiejś rekompensaty w związku z tym, że wakacje okazały się nie aż tak atrakcyjne.
Do często zgłaszanych przez turystów problemów zaliczają się m.in. nieterminowe zameldowanie albo wymeldowanie bądź brak atrakcji i udogodnień. Chodzi tutaj o wydarzenia, wieczorne pokazy, rozrywkę, czy place zabaw. Według Führicha są to okoliczności nieprzyjemne, ale w żadnym wypadku niepozwalające na żądanie zwrotu pieniędzy.
Prawnik tłumaczy, że należy jednak oddzielać niedogodności wynikające z przyczyn obiektywnych i umotywowane obecnością koronawirusa od tych, które nie wynikają z pandemii, a nieumiejętnych i nieadekwatnych działań hotelu. Przykładowo, gdy dyskoteka zostanie przeniesiona na zewnątrz, co uniemożliwi pozostałym gościom wypoczynek.
A co na to polskie prawo?
Mimo że chodzi tutaj o prawo niemieckie, to trzeba zaznaczyć, że pozytywistyczne systemy prawne, jak nasz rodzimy, z reguły podobnie regulują kwestię odpowiedzialności. Będąc niezadowolonym z pobytu w polskim hotelu, można zatem kierować roszczenia w stronę hotelu, natomiast – co podkreśla niemiecki prawnik – nie w momencie, gdy chodzi o obostrzenia koronawirusowe.
Oczywiście pomijam celowo prawo prywatne międzynarodowe i postępowania transgraniczne, ze szczególnym uwzględnieniem postępowań w ramach Unii Europejskiej, bo tak istotne zagadnienie – jak możliwość dochodzenia roszczeń w drodze postępowania sądowego na przykład od hotelu w Grecji – niewątpliwie zasługuje na osobny wpis.
Sama odpowiedzialność za nienależyte wywiązanie się przez hotel z zawartej umowy, na przykład poprzez niezapewnienie pełni atrakcji, w zasadzie wygasa, gdy zajdą niemożliwe do usunięcia przeszkody, które nie powstają z winy – tu – hotelu.
Działania prewencyjne wynikłe z pandemii koronawirusa z pewnością do tej dziedziny należą.
A może po prostu lepiej przymknąć oko?
Z jednej strony oczywiste jest, co wyżej dwukrotnie podkreśliłem, że pandemia wymusza na całym sektorze turystyczno-hotelarskim dokonywanie istotnych zmian w funkcjonowaniu. O ile dużo obostrzeń znika, tyle szereg z nich w dalszym ciągu pozostaje.
Nie oznacza to jednak, co można przełożyć na ocenę władz państwowych podczas reakcji na epidemię, że jakiekolwiek działanie, jakkolwiek związane z pandemią, choćby w sposób zupełnie nieracjonalny, mogło zwalniać hotel od odpowiedzialności.
Bezsensowne postępowanie hotelu, w sposób mało racjonalny ograniczające zakres atrakcji czy usług, jeżeli nie ma to oczywistego związku z przeciwdziałaniem epidemii albo stosowaniem się do powszechnie obowiązujących obostrzeń, zawsze będzie nieracjonalne i może być nawet uznane za bezprawne i może stanowić podstawę do ewentualnych roszczeń.