Czy kształt stojaka na rowery, który zaproponowano w ramach łódzkiego budżetu obywatelskiego, może budzić aż takie kontrowersje? Jak się okazuje, niektórzy dopatrują się w nim nawet ataku na kierowców i antysamochodowej ideologii.
Stojak na rowery w kształcie samochodu obraża kierowców?
„Dziennik Łódzki” wskazuje, że kształt stojaków na rowery, które zafundowano w ramach łódzkiego budżetu obywatelskiego, budzi kontrowersje. Kontrowersje nie byle jakie, bo – według niektórych – wprost obraża kierowców. Ci zebrali się w specjalną grupę i w jej ramach wystosowali oficjalny protest.
Rowerzyści z Łodzi – ze stowarzyszenia „Rowerowa Łódź” – zgłosili do budżetu obywatelskiego projekt stojaków na rowery w kształcie samochodów. Ich proponowany wygląd ma na celu zobrazowanie, że zamiast jednego samochodu można postawić dziesięć rowerów. Jest zatem nie tylko wygodnie, ale i ekologicznie.
W opozycji stanęła nieformalna grupa „LDZ Zmotoryzowani Łodzianie”, która wysłała do Damiana Raczkowskiego – radnego odpowiedzialnego za realizację budżetu obywatelskiego – list, w którym kierowcy wprost zażądali zablokowania projektu, gdyż… uderza on w zmotoryzowanych.
Zaraz, zaraz…
Jarosław Kostrzewa z grupy „LDZ Zmotoryzowani Łodzianie” wskazuje „Dziennikowi Łódzkiemu”, że projekt
To zachęta do nienawiści do kierowców. Doprowadza tylko do kolejnej awantury między użytkownikami dróg
Dodaje ponadto, że równie dobrze można by było postawić ławki w kształcie roweru, by pokazać, że rower zajmuje więcej miejsca niż ławka. Sam radny, do którego wysłano list, wskazuje, że pochyli się nad stanowiskiem kierowców, ale w jego opinii projekt nikogo nie obraża.
Niezależnie od powyższego projekt zostanie skierowany do analizy tak, by kontrowersji żadnych nie było. Samo rozwiązanie ma mieć również walor edukacyjny, a tego rodzaju instalacje znajdują się już w wielu europejskich miastach.
Kierowcy kontra rowerzyści
Zarzuty, jakoby stojak na rowery w kształcie samochodu był rodzajem ataku wymierzonego w zmotoryzowanych, wydają się zupełnie nieracjonalne. Samochody faktycznie zajmują więcej miejsca i przy odpowiedniej infrastrukturze rowerowej wielu z nas zapewne chętnie zamieniłoby środek transportu na tańszy, bardziej ekologiczny i korzystniejszy dla zdrowia.
Coraz częściej zauważyć można, że polscy kierowcy czują się atakowani. Śrubowanie norm emisji, czy zmiany w przepisach drogowych powodują frustrację, która jest niewątpliwie alarmująca i w większości wypadków niezasadna.
Polskie drogi są niebezpieczne, samochody Polaków bardzo często pozbawione są nawet obligatoryjnych i prawem wymaganych technologii redukujących negatywny wpływ na środowisko (usuwanie Adblue, filtrów DPF). Upatrywanie się rowerowej ideologii, wyrażającej się wręcz w obrażaniu kierowców, jest zatem tym bardziej nieracjonalna i bulwersująca.
Warto jednak uczciwie stwierdzić, że każdy ma prawo wyrazić swoją opinię o projekcie. Jeżeli jakaś grupa czuje się obrażona, to propozycję powinno się przeanalizować – i w tym wypadku tak się dzieje.