Pandemia koronawirusa przyczyniła się do prób ograniczania bezpośrednich kontaktów z urzędnikami, jeśli nie jest to konieczne. Nie zawsze jednak – nawet jeśli jest taka możliwość – warto z tego skorzystać. Tak jest np. w przypadku skrzynek w urzędach skarbowych, do których podatnicy mogą wrzucać dokumenty dla fiskusa.
Składanie dokumentów do US: lepiej odpuścić sobie skrzynki ustawione w urzędach
Przeniesienie do sieci pewnych procesów czy inne sposoby na ograniczenie konieczności bezpośredniego kontaktu z urzędnikami w czasie pandemii koronawirusa to niewątpliwie przejaw rozsądku. Gorzej, jeśli nieświadomi niczego podatnicy skorzystają z opcji, której wybór naraża ich na pewne konsekwencje. Chodzi m.in. o składanie dokumentów do US za pomocą specjalnych skrzynek podawczych, znajdujących się na terenie urzędu.
Dlaczego skorzystanie z tego rozwiązania może być brzemienne w skutkach? Po pierwsze – podatnik nie otrzymuje urzędowego potwierdzenia odbioru dokumentu. To oznacza, że jeśli coś stanie się z dokumentem, składający nie ma żadnego dowodu na to, że faktycznie go złożył. Co więcej – nie będzie mieć też żadnego dowodu, że dokument złożył np. w wymaganym terminie. A przecież właśnie od tego w wielu wypadkach zależy, czy podatnik zyska prawo np. do ulgi lub czy wywiązał się z określonego obowiązku podatkowego. Może zatem dojść do sytuacji, w której podatnik zrobił wszystko jak należy, a jednak i tak fiskus wyciągnie wobec niego pewne konsekwencje.
Już lepiej złożyć dokumenty listownie lub elektronicznie
Co w takim razie powinni zrobić petenci, którzy ze względu na pandemię chcą ograniczyć bezpośredni kontakt z urzędnikiem (i nie być narażonym na oczekiwanie w długiej kolejce do urzędu), a jednocześnie potrzebują dostarczyć jakieś dokumenty? Pierwszym rozwiązaniem jest opcja listowna – wtedy np. petent może okazać przynajmniej dowód nadania przesyłki listem poleconym. Można również komunikować się z fiskusem w sposób elektroniczny – oczywiście pod warunkiem korzystania z systemu ePUAP. W takim wypadku nadawca może liczyć na UPO, czyli urzędowe poświadczenie odbioru, które jest wystarczającym dowodem.
Niestety – jeśli chodzi o składanie dokumentów do US ustawodawca wykazał się zatem pewną krótkowzrocznością. Rządzący mogli dostosować przepisy w taki sposób, by wina za ewentualne zaginięcie dokumentu nie była przerzucona na petenta lub wprowadzić inne rozwiązanie, które chroniłoby podatnika w takiej sytuacji.