Naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego w trakcie wykonywania obowiązków służbowych to przestępstwo zagrożone karą nawet trzech lat pozbawienia wolności. Co jednak jeśli nie wiemy i nie mamy nawet jak się dowiedzieć, że ten zamaskowany osobnik z pałką teleskopową jest tak naprawdę policjantem?
Warszawska policja zwraca uwagę na okoliczności użycia pałki przez nieumundurowanego funkcjonariusza
Wydarzenia w trakcie środowych manifestacji aborcyjnych wzbudziły szereg kontrowersji dotyczących taktyki przyjętej przez policję. W szczególności dotyczy to sposobu wykorzystania nieumundurowanych policjantów. Uzbrojeni w teleskopowe pałki policjanci, rzekomo z Biura Operacji Antyterrorystycznych, użyli ich jako środka przymusu bezpośredniego.
Niektórzy funkcjonariusze mieli na ramieniu odblaskowe opaski z napisem „Policja”. Główny bohater nagrań już niekoniecznie. Mowa o policjancie w charakterystycznym szarym płaszczu, który najpierw wyciągnął pałkę teleskopową a potem odwrócił się i zaczął nią okładać demonstrantów. Teraz warszawska policja za pomocą swojego konta na Twitterze oficjalnie potwierdziła, że to faktycznie był policjant. Jednocześnie stara się bronić jego zachowania.
Zanim ocenimy policjanta, warto zadać sobie pytanie. Dlaczego użył pałki teleskopowej? Oglądając wydarzenia, warto dotrzeć do wszystkich nagrań. W tym przypadku nastąpiła próba wyrwania pałki. Reakcja policjanta była zdecydowana. pic.twitter.com/wDkBoLMiE5
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) November 19, 2020
Policja ma oczywiście w tym pełną słuszność. Uczestnik demonstracji rzeczywiście starał się pozbawić funkcjonariusza jego broni służbowej. Ten mógł uznać chwycenie go przez protestującego za atak – czy nawet za bezpośrednie zagrożenie dla swojego zdrowia i życia. Z punktu widzenia policjanta znajdującego się we wzburzonym tłumie to mimo wszystko dość adekwatne zagrożenie.
Pytanie więc, czy takie zachowanie można by uznać za naruszenie nietykalności funkcjonariusza na służbie? Mowa o przestępstwie z art. 222 kodeksu karnego. Osoba naruszająca nietykalność na przykład policjanta wykonującego akurat swoją pracę naraża się na karę grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.
Naruszenie nietykalności funkcjonariusza jest przestępstwem, które można popełnić wyłącznie umyślnie
Problem w tym, że ten konkretny nieumundurowany policjant nie dał w żaden sposób znać protestującym że jest policjantem. W trakcie nagrania nie dochodzi do najmniejszej nawet próby identyfikacji. Nie pada nawet hasło „Policja!”, nie wspominając nawet o odznakach czy legitymacji służbowej. Warto przy tym zauważyć, że interwencje tego typu na wcześniejszych protestach przebiegały dużo lepiej pod kątem komunikacji z uczestnikami poszczególnych zajść.
To o tyle ważne, że naruszenie nietykalności funkcjonariusza to występek. Przestępstwo takie może być popełnione nieumyślnie tylko wówczas, gdy ustawa wprost tak stanowi. W przypadku art. 222 kk ustawodawca takiej sytuacji nie przewidział. Sprawca musi mieć świadomość, że narusza nietykalność funkcjonariusza publicznego. Naruszenie to dodatkowo musi miejsce w trakcie ich wykonywania bądź związek z pełnionymi przez niego obowiązkami.
Nie sposób nie przypomnieć także szerszego kontekstu. Uczestnicy Strajku Kobiet mieli powody, by obawiać się ataku wrogich im grup bandytów, którzy mogliby próbować znowu zinfiltrować demonstrację i zaatakować ich od środka. Któż mógłby ich winić za to, że uznali nieumundurowanego funkcjonariusza rozkładającego teleskopową pałkę za potencjalne zagrożenie? To z kolei uzasadniało próbę jego obezwładnienia, czy wręcz obywatelskiego zatrzymania.
Dlatego tak ważne jest, by protestujący mieli pewność że mają do czynienia z policjantem. Kiedy funkcjonariusze po cywilnemu muszą interweniować, przejrzystość ich działania jest niezwykle ważna. Środowe zajścia doskonale to pokazują. Być może gdyby tutaj identyfikacja policjantów przebiegła skuteczniej, to i nie byłoby potrzeby sięgać tak często po środki przymusu bezpośredniego?