Tuż po sobotniej konferencji premiera pojawiły się dyskusje, czy rządzący zamierzają wprowadzić zakaz przemieszczania się między miastami na święta Bożego Narodzenia. Wszystko jednak wskazuje na to, że to mało prawdopodobne. Dodatkowo pojawiają się doniesienia, że mimo planowanego wprowadzenia limitu osób na spotkaniach (także w trakcie świąt) rząd nie zamierza tego kontrolować. Jakie zatem obostrzenia mogą obowiązywać w święta Bożego Narodzenia?
Obostrzenia w święta Bożego Narodzenia. Czy będzie zakaz przemieszczania się między miastami?
Po konferencji premiera i ogłoszeniu „100 dni solidarności” ruszyły dyskusje, czy w związku z planowanym przez rządzących ograniczeniem kontaktów pojawi się też np. zakaz przemieszczania się między miastami – tak, by uniknąć gromadzenia się wielu osób przy jednym świątecznym stole. Dziś wiceminister zdrowia Waldemar Kraska stwierdził, że „może pojawią się pewne zakazy”. Rząd ma teoretycznie cały czas pracować nad odpowiednimi rozwiązaniami prawnymi.
Problemów jest jednak kilka. Po pierwsze – udostępniony na stronie rządowej projekt rozporządzenia, które miałoby obowiązywać już od 28 listopada, nie przewiduje żadnych szczególnych zakazów przemieszczania się między miastami na terenie kraju. Tym samym jeśli jakiś zakaz miałby się pojawić, to rządzący po raz kolejny wprowadzą go „z zaskoczenia”. Po drugie jednak – tego rodzaju obostrzenia w święta Bożego Narodzenia byłyby zgodne z prawem właściwie tylko w momencie, gdyby wprowadzono stan klęski żywiołowej. „Zwykłe” rozporządzenie nie rozwiązywałoby sprawy.
Należy też pamiętać, że hipotetyczny zakaz przemieszczania się między miastami mógłby utrudnić życie pracownikom, którzy – do 24 grudnia włącznie – pracują w innym mieście niż miasto zamieszkania. Z kolei wprowadzanie zakazu na trzy dni mijałoby się z celem.
Obostrzenia w święta Bożego Narodzenia: planowane restrykcje i tak mogą nie być egzekwowane
Co jednak jeszcze ciekawsze, okazuje się, że planowane obostrzenia w święta Bożego Narodzenia (chodzi o limit osób na spotkaniach) i tak mogą nie być w żaden sposób egzekwowane. Z doniesień money.pl wynika, że w kręgach rządowych mówi się raczej o „zaleceniach”, niż o faktycznym pilnowaniu, by Polacy podczas świąt nie spotykali się w większym gronie. Sanepid ma nie wystawiać kar administracyjnych, a policjanci nie będą raczej sprawdzać mieszkań. Warto jednak pamiętać, że wystarczy, że ktoś poinformuje odpowiednie organy o tym, że np. sąsiedzi łamią prawo – i sytuacja może się zmienić. Dodatkowo jeśli nastąpi znaczny wzrost liczby zakażeń, to być może rząd faktycznie położy większy nacisk na egzekwowanie przepisów.
Z informacji serwisu wynika również, że jeśli chodzi o ewentualny zakaz przemieszczania się między miastami, to rządzący mogą się na niego zdecydować, ale tylko jeśli sytuacja epidemiczna znacząco się pogorszy. Jak jednak wspomniałam – i tak wydaje się to na ten moment mało prawdopodobne rozwiązanie. Zwłaszcza, że egzekwowanie takich przepisów (pomijając ich bezprawność) mogłoby być niezwykle trudne.