Brytyjczycy mają prawo czuć deja vu, bo w ich kraju właśnie dzieje się powtórka z rozrywki z marca 2020 roku. Minionej nocy zaczął się pełen lockdown w Wielkiej Brytanii. Władze nie miały innego wyjścia – ostatnie dni przynoszą absolutnie rekordowe liczby zakażeń, oscylujące wokół 50 tysięcy dziennie. Wszystko przez nową odmianę koronawirusa, która najpewniej dotarła już do Polski, ale nie zdążyła się jeszcze rozprzestrzenić.
Lockdown w Wielkiej Brytanii
Brytyjski premier Boris Johnson ogłosił nowy lockdown w swoim orędziu w poniedziałek o 20:00 czasu brytyjskiego. Jego podstawowa zasada jest taka: nie wychodź z domu, o ile nie wykonujesz jednej z kilku czynności niezbędnych do codziennego funkcjonowania. Wśród nich są wyjścia po zakupy spożywcze, udanie się do lekarza (lub na test lub po szczepionkę), trening oraz praca (ale tylko jeśli naprawdę nie ma możliwości byś pracował zdalnie). W Wielkiej Brytanii w tym tygodniu ponownie miały zostać otwarte szkoły. Ale rząd musiał z tego zrezygnować, z przerażeniem obserwując wzrost liczby zakażeń.
Bo w Wielkiej Brytanii od 29 grudnia liczba potwierdzonych przypadków niemal codziennie przebija barierę 50 tysięcy dziennie. To liczby nieporównywalnie wyższe od tych z jakiegokolwiek okresu poprzedzającego grudzień 2020. Do tej pory rekord wynosił 33 tysiące przypadków i padł on w listopadzie. Przy grudniowych liczbach szczególnie mizernie wydają się wyglądać te z marca czy kwietnia. Wtedy właśnie trwał pierwszy lockdown, a dziennie wykrywało się od 3 do 5 tysięcy przypadków zakażeń. Wczoraj, czyli 4 stycznia, padł absolutny rekord – 58 784 nowych potwierdzonych przypadków. Brytyjski nowy lockdown ma potrwać do 22 lutego.
Zwiastun tego co czeka inne kraje?
Brytyjski rząd przekonuje, że za gwałtownym wzrostem przypadków stoi nowa odmiana koronawirusa, wykryta w południowo-wschodniej Anglii w połowie grudnia. Od tego momentu musiało minąć kilka dni, by wywołało to reakcje rządów innych państw. Zakaz lotów do Wielkiej Brytanii zaczął być wprowadzany od 20 grudnia – najpierw przez Holandię, potem Hiszpanię i Włochy aż po Polskę, która loty do UK zawiesiła 22 grudnia. Można więc śmiało przypuszczać, że jakieś osoby zakażone nowym wariantem SARS-CoV-2 dotarły do Polski. A że nie musiały odbywać kwarantanny, to obdarowały nim na święta inne osoby.
Co ciekawe – o ile nową odmianę koronawirusa wykryto już w kilkunastu europejskich krajach, to w Polsce wciąż… niespecjalnie jej szukamy. Badania mają dopiero ruszyć lada dzień w Agencji Badań Medycznych. Wydaje się, że to jednak dość późno, zważywszy na to że to właśnie do Polski przyleciało przed świętami najwięcej emigrantów z Wielkiej Brytanii. Niewykluczone więc, że i u nas zaczniemy niedługo odczuwać to, co dzieje się na wyspach. Różnica między nami a nimi jest taka, że Brytyjczycy są dosyć szybko szczepieni na SARS-CoV-2. My ze swoim tempem dopiero się rozkręcamy. Obyśmy nie musieli w pewnym momencie zacząć dramatycznego wyścigu z czasem.