Pomysł przyszedł z Hiszpanii. Madrycki IE University przeprowadził badania w 11 krajach UE i Wielkiej Brytanii. Naukowcy chcieli sprawdzić, jaki jest stosunek badanych do nowoczesnych technologii, które coraz bardziej kształtują nasze życie. Pomysł zastąpienia polityków robotami został przyjęty entuzjastycznie. Przyklasnął mu co drugi ankietowany. Ludzie spodziewają się, że roboty wolne od ludzkich słabości, rodzin, kolegów, przestrzegałyby prawa i nie nadużywałyby władzy.
Roboty do Sejmu, politycy do roboty
Uniwersyteckie Centrum Zarządzania Zmianami IE University, które opracowało raport, informuje, że rośnie akceptacja dla sztucznej inteligencji. Szczególnie chętnie badani zastąpiliby ludzką inteligencję, sztuczną, właśnie w polityce. To efekt małego zaufania do polityków. Działaniem robota będą kierowały algorytmy. Ludzie mają nadzieję, że dzięki temu roboty będą postępować zgodnie z prawem, no i z całą pewnością nie będą brać łapówek, zatrudniać na lukratywnych posadach krewnych. Jednym słowem, nie będą nadużywać władzy. To zapewni wyborcom większe korzyści, niż składy obecnych parlamentów. Wyobrażacie sobie polską scenę polityczną bez Kaczyńskiego, Morawickiego, Budki, Czarzastego, Korwin-Mikkego, Pawłowicz czy Gowina?
Kto ustawi robota, ten ma władzę
Jest też druga strona pomysłu zastąpienia polityków robotami. Ktoś przecież ustawiałby algorytmy, które rządziłyby zachowaniem robotów. Na pewno byłby to człowiek i mógłby być to, jakiś zły człowiek. To niebezpieczeństwo dostrzegają przeciwnicy takiego rozwiązania. Uważają je za groźna dla człowieka.
Większą akceptację niż roboty w polityce, ma głosowanie za pomocą smartfonów. Wyborcy nie boją się fałszerstw. Wierzą w możliwość zastosowania takich technologii, które zapewnią uczciwe wybory. W końcu dziś, za pomocą smartfonów, obsługujemy konta bankowe, płacimy rachunki, czemu nie mielibyśmy głosować?
Póki co roboty próbują sił na innych, mniej drażliwych polach. Geekweek.pl opisuje wynalazek naukowców z Massachusett Institute of Technologii, którzy skonstruowali robota – osobistego fryzjera. Na razie uczy się rozczesywać i układać włosy. Robił to na manekinach, ale uczelnia zapowiada przejście do testów na żywych organizmach. Choć może brzmieć to zabawnie, to takie czeszące ramię, bo tak wygląda, może bardzo pomóc osobom z niepełnosprawnościami. Dopuszcza się też używanie go w psich i kocich salonach urody.