W ramach walki z marnowaniem jedzenia restauracje we Francji będą musiały od 1 lipca oferować swoim gościom tzw. „doggy bag”. Chodzi o pakowanie niedokończonych posiłków na wynos.
Obowiązkowe pakowanie niedokończonych posiłków budzi we Francji pewne kontrowersje
Marnowanie jedzenia przez europejskie społeczeństwa od dłuższego czasu znajduje się pod obstrzałem. Nawet w Polsce wprowadzono ustawę zobowiązującą sieci handlowe do przekazywania żywności o zbliżającym się terminie przydatności do spożycia na cele społecznie użyteczne. Zakaz wyrzucania jedzenia przez sklepy obowiązuje u nas od marca zeszłego roku.
Kolejny krok mający zachęcić obywateli do zmiany nawyków wykonała Francja. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, od 1 lipca wchodzi tam w życie obowiązek proponowania gościom restauracji tzw. „doggy bag” (ang „psia torba”, „torba dla psa). Powodem do uchwalenia takiego prawa są dane, według których nawet 33 proc. jedzenia we francuskich restauracjach trafia do kosza.
Chodzi o pakowanie niedokończonych posiłków na wynos. Te następnie klient zabierałby z powrotem do swojego domu. Pojemnik, w którym niedojedzone resztki z posiłku miałyby zostać zapakowane dodatkowo musi być wielokrotnego użytku, lub możliwy do przetworzenia.
Pakowanie niedokończonych posiłków we Francji budzi pewne kontrowersje. Sami restauratorzy przekonują, że taki zwyczaj nie pasuje do realiów francuskiej kuchni. „Doggy bag” to zwyczaj praktykowany w krajach anglosaskich i niektórych państwach Azji. Nad Sekwaną jednak oferowane klientom porcje mają być mniejsze i „mniej biesiadne”, za to „bardziej indywidualne”.
Walka z marnowaniem żywności w Europie ma ograniczony sens, co nie znaczy że nowe francuskie prawo to złe rozwiązanie
Równocześnie zabieranie niedojedzonego jedzenia z restauracji jest we Francji uważane za przejaw skąpstwa i zachowanie dość nieeleganckie. Z przeprowadzonego w 2014 r. badania wynika, że praktyka ta dla 15,1 proc. francuskich respondentów była w złym guście, 11,1 proc. z nich uznało to za niegrzeczne, 5,1 proc. za niehigieniczne. Aż 33,8 proc. respondentów uznało wówczas cały pomysł za zbędny.
Sam pomysł trudno tak naprawdę ocenić. Z jednej strony Europa nie boryka się z klęską głodu i nic nie wskazuje na to, by w przyszłości żywności miało jej zabraknąć. Jedzenie w śmietniku na Starym Kontynencie nie wpływa na zaopatrzenie w pozostałych częściach globu. Sam pomysł systemowej walki z marnowaniem żywności sprawia niestety wrażenie działania bardziej na pokaz, niż dla uzyskania jakichkolwiek realnych korzyści.
Produkcja żywności dość negatywnie oddziałuje jednak na środowisko naturalne. W szczególności dotyczy to zasobów wody, oraz emisji gazów cieplarnianych. Co więcej, obowiązkowe pakowanie niedokończonych posiłków działa przede wszystkim na korzyść tych osób, które chciałyby skorzystać z takiej możliwości, ale wcześniej bałyby się uznania za osoby biedne, niewychowane, czy skąpe.
Nowe francuskie prawo zachęca również konsumentów do bardziej racjonalnego zamawiania posiłków w restauracji. Dodatkowo odgrzanie sobie takiego jedzenia na drugi dzień nie jest przecież niczym złym. Wręcz przeciwnie: pozwala zaoszczędzić pieniądze, skoro klient i tak już za swoją niedojedzoną porcję zapłacił w restauracji.