Kupujemy jedzenie, aby wyrzucać je do śmietnika. Liczby nie kłamią

Gorące tematy Społeczeństwo Środowisko Dołącz do dyskusji (91)
Kupujemy jedzenie, aby wyrzucać je do śmietnika. Liczby nie kłamią

Po co kupujemy jedzenie? To pytanie tylko z pozoru jest banalne. Otóż okazuje się, że gigantyczna część żywności trafia po prostu na śmietnik. I nie zrzucajmy winy za jedzenie na śmietniku na wielkie sieci dyskontowe czy na restauracje.

Nie oszukujmy się – chyba każdemu z nas zdarza się wyrzucić do kosza jedzenie. I nie zawsze powodem jest nawet to, że dany produkt się przeterminował.

Czasem wyrzucimy niedojedzony kawałek pizzy, czasem bułkę, która nie jest dla nas już wystarczająco świeża. A czasem… cóż, każdy chyba jest w stanie coś dopowiedzieć.

A jak wygląda marnowanie jedzenia w skali świata?

Jedzenie na śmietniku. To setki milionów ton!

Liczby robią wrażenie. Jak właśnie podała ONZ, zmarnowało się dokładnie 17 proc. całej żywności, która została wyprodukowana w 2019 roku. A to oznacza 931 milionów ton zmarnowanego jedzenia. Wyrzuconym przez rok jedzeniem można by zapełnić 23 miliony ciężarówek.

Sporo osób lubi obarczać winą za marnowanie żywności wielkie koncerny, na przykład sieci handlowe. W końcu raz na jakiś czas w mediach można przeczytać doniesienia o dyskontach, przy których w śmietniku wylądowało mnóstwo dobrego jedzenia.

Jednak badania ONZ mówią jasno – zdecydowaną większość żywności marnują gospodarstwa domowe, w restauracjach czy sklepach jest to dużo mniejszy problem.

Co więcej, marnowanie żywności niespecjalnie zależy od zamożności kraju. Nawet w tych stosunkowo biednych regionach świata często się zdarza, że żywność ląduje na śmietniku.

Jednocześnie na świecie jest nawet 700 mln osób, którym w 2019 r. brakowało żywności.

Jak to więc jest, że miliardy osób wyrzucają jedzenie, którego innym tak bardzo brakuje? To jeden z tych paradoksów, z którymi współczesny świat od lat nie może sobie za bardzo poradzić. Jednak szefowa Programu Środowiskowego ONZ Inger Andersen apeluje, by mimo wszystko spróbować. Radzi też, by wyrzucanie żywności po prostu ograniczyli sami konsumenci.

Andersen podkreśla, że pomogłoby to środowisku, mogłoby ograniczyć głód na świecie – ale i byłoby dobre dla każdego z nas. Bo przecież rozsądniejsze podejście do jedzenia oznacza po prostu więcej pieniędzy w naszych portfelach.