Światło dzienne ujrzał właśnie raport komisji do spraw pedofilii, powołanej w reakcji na film braci Sekielskich. Wynika z niego, że aż 30 procent spraw, którymi zajmuje się instytucja, dotyczy osób duchownych. Czy to dziwi? Mnie nie. Ale może zdziwić polityków partii rządzącej, którzy przekonywali że kościół będzie tylko jednym z wielu pól walki komisji, bo przecież więcej pedofili jest na przykład wśród murarzy. Może i tak, ale to nie w cechu murarskim jest zjawisko systemowego tuszowania takiego procederu.
Raport komisji do spraw pedofilii
Od powołania Państwowej Komisji do spraw Pedofilii minął właśnie rok, po upływie którego miała ona przygotować raport ze swojej działalności. Z liczącego 250 stron dokumentu, do którego dotarła Polska Agencja Prasowa, wynika że urząd prowadzony przez prawnika Błażeja Kmieciaka prowadzi w tej chwili 349 spraw. 35,6% z nich dotyczy pedofilii w rodzinie (w tym 23,3% sprawców to rodzice, reszta to osoby spokrewnione). Kolejną grupą w kolejności są osoby duchowne – dotyczy ich blisko co trzecia sprawa. Co trzecia! Dopiero daleko za nimi są sąsiedzi, wychowawcy, trenerzy czy pracownicy domów pomocy społecznej.
Warto pamiętać o tym, że komisja powstała przede wszystkim po to, by zająć się przypadkami do tej pory nieujawnionymi albo takimi, na które prokuratura spoglądała do tej pory pobłażliwie. Z tego też powodu najwięcej spraw dotyczy duchownych, bo to ich ofiary miały największy problem z po pierwsze w ogóle zabraniem głosu, a po drugie z przekonaniem otoczenia do tego, że ksiądz je skrzywdził. Wiemy to choćby za sprawą dwóch filmów braci Sekielskich – „Tylko nie mów nikomu” i „Zabawa w chowanego”. Zresztą to po ich emisji rządzący postanowili powołać komisję do spraw pedofilii. Miała ona zająć się wszystkimi przypadkami tuszowania tego procederu, premier mówił między innymi o murarzach czy reżyserach filmowych (ewidentne picie do Romana Polańskiego). Rzeczywistość pokazała jednak, że jest jedno środowisko, w którym tuszowanie przybrało formę systemową i jest nim polski kościół katolicki.
Komisja na szczęście działa
Gdy rządzący powoływali Państwową Komisję do spraw Pedofilii, była ona krytykowana, głównie z obawy że będzie to kolejna fasadowa, nic nie robiąca instytucja. Wszyscy wiemy jak na przykład zniszczono urząd Rzecznika Praw Dziecka od kiedy piastuje go Mikołaj Pawlak. Wstępne informacje na temat raportu komisji pokazują jednak, że Błażej Kmieciak i pracujący z nim prawnicy to osoby innego formatu, którym zależy na tym, by ukrócić haniebny proceder tuszowania pedofilii. Komisja informuje, że do prokuratury przekazała 55 zgłoszeń w sprawie pedofilii w kościele, w tym 36 dotyczyło niezawiadamiania organów ścigania. Mało? Pamiętajmy, że komisja przez kilka pierwszych miesięcy miała problem z wprowadzeniem się do swojej siedziby czy założeniem strony. Raport jest de facto efektem kilku miesięcy pracy. A kolejne przypadki będą ujawniane dopiero wtedy, gdy zbuduje ona swój autorytet i ofiary będą mogły jej zaufać.
Na pierwsze efekty prac komisji Błażeja Kmieciaka patrzę więc dość przychylnym okiem. Mam nadzieję, że raport będzie tylko zwiastunem dalszej, o wiele cięższej pracy. Problem leży gdzie indziej – dopóki Prokuratorem Generalnym jest jednocześnie minister sprawiedliwości, który nie kryje swoich sympatii do najbardziej zabetonowanego skrzydła polskiego kościoła, można mieć wątpliwości czy śledczy bezwzględnie zajmą się każdym wnioskiem komisji. Obym się mylił.