Pytanie jest natury technicznej. Co zrobić, żeby dowiedzieć się, jak nazywa się mężczyzna, z którym 7 lat temu miało się trzydniowy romans, którego owocem jest nasz syn? Znane jest tylko imię mężczyzny, reszta jest mglistym wspomnieniem. Z takim właśnie problemem musiała zmierzyć się pewna Niemka.
Niedawno wyrok w jej sprawie wydał sąd w Monachium. Skąd w tej sprawie wymiar sprawiedliwości? Kobieta, starając się zidentyfikować byłego kochanka, postanowiła skontaktować się z hotelem, w którym wspólnie przebywali. Podała daty ich wspólnego pobytu oraz imię mężczyzny – Michael i oczekiwała wymiernego rezultatu w postaci nazwiska partnera.
Kochanek sprzed lat
Hotel odmówił współpracy, powołując się na ochronę danych osobowych. Opór wynikał również z tego, że w tym czasie gośćmi obiektu było 4 różnych mężczyzn noszących to samo imię. Celem ochrony ich życia prywatnego i rodzinnego hotel nie zgodził się na udostępnienie ich nazwisk.
Wtedy Niemka postanowiła pozwać hotel, licząc na pozytywny wyrok sądu i uzyskanie koniecznych informacji. Okazało się jednak, że priorytetem dla niemieckiego wymiaru sprawiedliwości okazała się prywatność mężczyzny, a raczej wszystkich 4 mężczyzn, a nie wsparcie kobiety w poszukiwaniu ojca dziecka, który mógłby wesprzeć ją finansowo, płacąc alimenty.
Sąd stwierdził, że opis mężczyzny jest nieprecyzyjny, więc trudno byłoby go zidentyfikować. Zdaniem sędziów nie ma też pewności, że „Michael” to imię kochanka Niemki. Nie można narażać prywatności gości hotelu, dysponując jedynie tak wątpliwymi informacjami.
Ważniejsza jest prywatność czy ustalenie tożsamości ojca dziecka?
W gruncie rzeczy ciężko się nie zgodzić z niemieckimi sędziami. Współczuję kobiecie, która musi samotnie wychowywać dziecko, ale z drugiej strony, jak można spędzić z kimś trzy noce, na tyle ekscytujące, że przyniosły na świat bardzo wymierny efekt i nic o nim nie wiedzieć. Nie mówię o zainteresowaniach czy planach na życie, ale nazwisko? Adres? Cokolwiek. Może za mało jeszcze w życiu widziałam, ale mi się to wydaje odrobinę nietypowe.
Czy narażanie wszystkich czterech mężczyzn (i ich rodzin), którzy przebywali w tym czasie w hotelu (przy czym okazać się może, że żaden z nich nie jest ojcem), na wizyty Niemki, która będzie szukała swojego byłego kochanka, byłoby sprawiedliwe? Wyobraźmy sobie, że zamiast Michaeli w domach zastałaby ich żony. Albo dzieci. Wtedy zapytanie „być może pański mąż, siedem lat temu, począł ze mną syna” mogłoby być nieprzyjemne w skutkach.