Nielegalny podsłuch jako dowód w sądzie? Czemu nie, choć jest jedno „ale” – tak orzekł Sąd Apelacyjny w Katowicach. Warunek? Autentyczność nagrania musi być udowodniona przez podsłuchującego.
Rozwój technologiczny sprawił, że nagranie dźwięku i/lub obrazu jest dziś łatwe jak nigdy przedtem. Prawie każdy z nas w każdej chwili ma ze sobą smartfona wyposażonego w kamery i mikrofony. Prawie każdy z nas może też bez problemów kupić specjalistyczne przyrządy służące do nagrywania z ukrycia.
Samo potajemne zdobywanie nagrań innej osoby (również bliskiej) może być traktowane jako przestępstwo. Zgodnie z art. 267 §3 kodeksu karnego, grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 podlega ten, kto
w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem.
Czy taki nielegalnie zdobyte nagranie może być wykorzystane w procesie cywilnym? Okazuje się, że tak – ale pod pewnymi warunkami.
Nielegalny podsłuch jako dowód w sądzie
Na kanwie sądowej batalii członków zarządu jednej ze spółdzielni mieszkaniowych Sąd Apelacyjny w Katowicach (sygn. I ACa 1021/16) musiał rozstrzygnąć, czy wyrokujący w pierwszej instancji Sąd Okręgowy słusznie nie dopuścił jednego z wnioskowanych dowodów: potajemnie nagranego przebiegu posiedzenia Rady Nadzorczej tejże spółdzielni. Nagranie miało w ocenie powoda (on bowiem dysponował zapisem) wykazać, że ten niesłusznie był uznany za usuniętego z funkcji prezesa zarządu spółdzielni.
Sąd Okręgowy odrzucił wniosek o dopuszczenie nagrania jako dowodu, argumentując, że zgromadzony materiał dowodowy w postaci dokumentów i zeznań świadków zezwalał na ustalenie okoliczności mających istotne znacznie dla rozstrzygnięcia sprawy – i ustalenia, czy odwołanie prezesa z jego funkcji nastąpiło w sposób przewidziany przepisami.
Sąd Apelacyjny z kolei podkreślił, że
strona pozwana podważała autentyczność przedstawionego przez powoda nagrania. W sytuacji więc, gdy skarżący nie wyjaśnił, w jaki sposób wszedł w posiadana owego nagrania, przeprowadzenie dowodu z samego nagrania byłoby niewystarczające
Okazało się bowiem, że nagranie dotarło do byłego prezesa spółdzielni w bliżej niewyjaśniony sposób, co wpływa na ocenę dopuszczalności takiego nagrania jako dowodu w procesie sądowym. Swoją drogą, mam wrażenie, że spór między członkami tej spółdzielni mieszkaniowej ma niemal szekspirowskie rysy, skoro pojawiają się tu niewiadomego pochodzenia, potajemne podsłuchy.
Wróćmy jednak do meritum. Kiedy można wykorzystać nielegalny podsłuch jako dowód? Niepowodzenie w przedmiotowej sprawie daje nam odpowiednie wskazówki. Przede wszystkim wszystkim bohater tej historii nie wykazał, że nagranie jest autentyczne – tzn. że pochodzi z kwestionowanego przez niego posiedzenia Rady Nadzorczej, pozbawiającego go funkcji prezesa. Samo odtworzenie nagrania – a takie było stanowisko byłego prezesa – to za mało. Dopiero potwierdzenie autentyczności nagrania umożliwi wykorzystanie go w sądzie.