Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zdecydował, że Polska zapłaci milion euro kary dziennie za Izbę Dyscyplinarną. To rezultat braku zawieszenia przepisów odnoszących się do jej szczególnych uprawnień, nakazanego kwietniowym postanowieniem TSUE.
TSUE przychylił się do wniosku Komisji Europejskiej o nałożenie na Polskę kary
Niewykonywanie postanowień TSUE o zastosowaniu środków tymczasowych będzie nasz kraj słono kosztować. Jak wynika z komunikatu prasowego nr 192/21, Polska zapłaci milion euro kary dziennie za Izbę Dyscyplinarną. To dwa razy wyższa kara, niż w przypadku nakazu zaprzestania wydobycia w kopalni Turów.
Wszystko przez brak zawieszenia przepisów odnoszących się do szczególnych uprawnień Izby Dyscyplinarnych. W postanowieniu z 14 lipca 2021 r. nakazano Polsce natychmiastowe zawieszenie krajowych przepisów dotyczących w szczególności uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Tym samym TSUE uwzględnił wszystkie wnioski Komisji Europejskiej w sprawie ciągnącej się od poprzedniej odsłony reformy wymiaru sprawiedliwości, z lutego zeszłego roku.
Komisja ustaliła, że Polska nie zastosowała się do zobowiązań wynikających dla niej z tego postanowienia. We wrześniu złożyła wniosek o nałożenie na nasz kraj kary pieniężnej. W środę TSUE przychylił się do tego wniosku i taką karę nałożył. Polska zapłaci milion euro kary dziennie, licząc od dnia doręczenia Polsce tego postanowienia.
Karę będziemy płacić do momentu, aż nasz kraj zawiesi przepisy dotyczące Izby Dyscyplinarnej. Likwidacja tejże, zapowiadana od jakiegoś czasu przez nasze władze, również powinna wystarczyć. Naliczanie kary może również zakończyć ostateczny wyrok TSUE w tej sprawie. Zakładając oczywiście, że będzie pomyślny dla Polski i jednej kary nie zastąpi inna.
Najwyraźniej Polska zapłaci milion euro dziennie za Izbę Dyscyplinarną po to, by rządzący nie ociągali się z jej likwidacją
Jak swoją decyzję argumentuje TSUE? Z komunikatu Trybunału możemy się dowiedzieć, że Izba Dyscyplinarna wciąż rozpoznaje sprawy w postępowaniach będących w toku. Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego nie wydała zaś zarządzeń, które nakazałyby wstrzymanie ich rozpoznania. To zaś oznacza, że przepisy, które Polska powinna zawiesić, nadal mogą być stosowane w polskim porządku prawnym.
Kara nałożona przez TSUE ma przy tym jasno określony cel:
wiceprezes Trybunału stwierdził, że konieczne wydaje się wzmocnienie skuteczności środków tymczasowych zarządzonych postanowieniem z dnia 14 lipca 2021 r. poprzez nałożenie na Polskę okresowej kary pieniężnej w celu odwiedzenia tego państwa członkowskiego od opóźniania dostosowania swojego zachowania do wspomnianego postanowienia.
Warto przy tym przypomnieć, że Komisja Europejska postanowiła, że nałożone przez TSUE kary będzie potrącać z pieniędzy, jakie Polska ma otrzymać w ramach Funduszu Odbudowy. To zabezpieczenie na wypadek, gdyby nasz rząd stwierdził, że po prostu płacił nie będzie.
Niewykonanie przez Polskę postanowienia TSUE z 14 lipca może potencjalnie kosztować Polskę 365 milionów euro rocznie. Zdaniem wiceprezesa trybunału, tak surowa kara jest konieczna, by uniknąć „poważnej i nieodwracalnej szkody dla porządku prawnego Unii, a w rezultacie także dla praw, które jednostki wywodzą z prawa Unii, oraz wartości, na których opiera się Unia, w szczególności wartości państwa prawnego”.