Prezydent Andrzej Duda wspiera „Solidarność” w pomyśle faktycznego obniżenia wieku emerytalnego. Chodzi oczywiście o emerytury stażowe. Ten sztandarowy pomysł związkowców zakłada możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę po przepracowaniu 35 lat przez kobiety i 40 lat przez mężczyzn. Należy więc sobie zadać pytanie: co może pójść nie tak?
Kolejna obniżka wieku emerytalnego to najprostsza droga do głodowych emerytur w przyszłości
Mamy w Polsce zapaść demograficzną. To tylko jedna z wielu problematycznych dla naszej gospodarki sytuacji, z którymi musimy się obecnie mierzyć. W grę wchodzi pandemia koronawirusa, szalejąca drożyzna i kryzys energetyczny. Pomimo tego w niektórych branżach i zakładach pracy brakuje pracowników. Czy można tę sytuację dodatkowo pogorszyć? Jak najbardziej, można wprowadzić już od przyszłego roku emerytury stażowe. Chce tego „Solidarność” wraz z prezydentem Andrzejem Dudą, który deklaruje swoje poparcie dla obywatelskiego projektu ustaw złożonego przez związkowców.
Pomysł jest dość prosty. Obywatelski projekt ustawy złożony przez NSZZ „Solidarność” zakłada, że emerytury stażowe będą przysługiwały osobom urodzonym po 1948 r., których okres składkowy i nieskładkowy wynosi odpowiednią liczbę lat. Dla kobiet byłoby to 35 lat, dla mężczyzn 40 lat. Warunek jest taki, że świadczenie nie mogłoby być niższe, niż ustawowo określona emerytura minimalna. Jakby tego było mało, nowe rozwiązanie miałoby wejść w życie już w od 2022 r.
Samą koncepcję, jak podaje portal money.pl, oprotestował Zakład Ubezpieczeń Społecznych. ZUS przekonuje, że emerytury stażowe przyniosłyby ogromne koszty. W ciągu 10 lat, jeżeli wszyscy uprawnieni skorzystaliby z nowej możliwości, ich świadczenia kosztowałyby 70,9 mld zł. Co więcej, oznaczałoby to zmniejszenie składek wpływających do systemu o następne 50,2 mld zł. Razem przeszło 121 miliardów złotych, które należałoby skądś znaleźć do 2031 r.
Bardzo łatwo się domyślić, kto poniósłby ten cały dodatkowy koszt. My wszyscy. Można się spodziewać konieczności adekwatnego zwiększenia składek emerytalnych. Rządzący mogliby również wymyślić jakąś kolejną „daninę solidarnościową” dla seniorów. Poprzednia w końcu już teraz służy finansowaniu trzynastej i czternastej emerytury. Alternatywę stanowi oczywiście obniżenie świadczeń. Nawet bez wprowadzenia emerytur stażowych obniżenie wieku emerytalnego oznacza niższe emerytury. W niektórych przypadkach: do poziomu dzisiejszych mikroemerytur.
Emerytury stażowe można śmiało uznać za sabotaż wymierzony w wysiłki rządu w zakresie reformowania systemu emerytalnego
Problemem jest także wiążące się ze zrealizowaniem postulatu „Solidarności” faktyczne obniżenie wieku emerytalnego. Obecnie, dzięki odwróceniu reformy emerytalnej wprowadzonej przez rząd PO-PSL, Polacy mogą przejść na emeryturę w wieku 65 lat, a Polki – po ukończeniu 60 roku życia. Równocześnie, pomijając epidemię koronawirusa, wydłuża się spodziewana długość życia i tym samym okres pobierania emerytury.
Emerytury stażowe, zakładając pracę od 18 roku życia, w najlepszym wypadku pozwoliłyby mężczyznom przechodzić na emeryturę w wieku 58 lat. W przypadku kobiet byłoby to już wiek raptem 53 lat. Z punktu widzenia systemu ubezpieczeń społecznych to znacząco dłuższy okres pobierania świadczenia przez ubezpieczonego oraz zauważalnie krótszy okres wpłacania składek. Warto przy okazji skrytykować sam zamysł podtrzymywania przepaści emerytalnej pomiędzy kobietami a mężczyznami. To kobiety, statystycznie rzecz ujmując, dłużej żyją.
Żeby polscy emeryci w nadchodzących dekadach nie przymierali głodem, powinniśmy dążyć do wydłużenia okresu odprowadzania składek do systemu emerytalnego. Podwyższenie wieku emerytalnego nie przychodzi politykom przez gardło, jednak w dłuższej perspektywie to konieczność. Równocześnie rządzący zabiegają o stworzenie, czy raczej odtworzenie, pozostałych filarów odkładania pieniędzy na spokojną starość.
Emerytury stażowe potencjalnie zniweczyłyby wszystkie wysiłki zmierzające do zabezpieczenia przyszłych świadczeń emerytalnych Polaków. Czy Sejm uwzględni postulaty związkowców? Uwzględnił wcześniej inny absurdalny pomysł w postaci zakazu handlu w niedzielę. Jak już jednak wspomniano, sytuacja gospodarcza naszego kraju jest dużo gorsza, niż kilka lat temu. Dlatego na wprowadzenie emerytur stażowych Polski nie stać. Dziwi więc entuzjazm głowy państwa w tej sprawie.