Władysław Kosiniak-Kamysz ma pomysł na zachęcenie Polaków do zaszczepienia się przeciw Covid-19. Czego nie udało się uzyskać prośbą i groźbą obostrzeń, tam miałyby pomóc zachęty finansowe. Co do zasady byłyby to ulgi podatkowe, jednak dla zwolnionych z podatku 600 plus dla zaszczepionych miałoby formę pieniężną.
Jeżeli Polaków nie przekonamy do szczepień prośbą, groźbą, ani restrykcjami, to może warto spróbować zachęt finansowych?
Czwarta fala koronawirusa trwa w najlepsze bijąc kolejne rekordy dziennego przyrostu zakażeń. Polacy jednak, jak na złość, nie chcą się szczepić. Nie pomagają prośby i apele o solidarność i obywatelską odpowiedzialność. Groźby wprowadzenia kolejnych obostrzeń nie robią już na nikim większego wrażenia. Władysław Kosiniak-Kamysz ma jednak nowy pomysł: 600 plus dla zaszczepionych.
Szef Polskiego Stronnictwa Ludowego proponuje zachętę finansową w formie ulg podatkowych w zamian za zaszczepienie. Co z osobami, które nie płacą podatku dochodowego, bo są z niego zwolnione? Dotyczy to przede wszystkim osób młodych, do 26. roku życia. W takiej sytuacji świadczenie miałoby formę pieniężną i wynosiłoby właśnie 600 zł. Polityk nie wyklucza również, że 600 plus dla zaszczepionych mogłoby przyjąć postać bonu dla wszystkich, niezależnie od wieku i zobowiązań podatkowych.
Kosiniak-Kamysz argumentuje, że podobne rozwiązania funkcjonują już z powodzeniem w innych państwach. Jako przykład podał Stany Zjednoczone oraz Grecję, w której zaszczepieni otrzymują 150 euro. Bonus za zaszczepienie stosuje także Serbia. Koszt całego przedsięwzięcia szacuje na kilka miliardów złotych. Równocześnie szef PSL zauważa, że koszt leczenia pacjenta covidowego wymagającego leczenia pod respiratorem wynosi około miliona złotych. Z tego punktu widzenia taki wydatek stanowiłby właściwie inwestycję.
600 plus dla zaszczepionych ma bardzo duży potencjał na kompromisowe rozwiązanie sporu o szczepienia
Pytanie brzmi: czy 600 plus dla zaszczepionych ma szansę zadziałać? Namacalna korzyść materialna to chyba jedyna rzecz, która mogłaby skłonić wiele osób do zaszczepienia. Zachęta w wysokości 600 złotych mogłaby spokojnie podziałać na tych niezaszczepionych, którym po prostu się nie chce. Trudno powiedzieć, jak takie rozwiązanie przyjęłyby osoby bardziej sceptyczne wobec szczepień jako takich.
Dotychczasowe rozwiązania, jak już wspomniano, okazały się w tym względzie nieskuteczne. Trzeba przyznać, że propozycja Władysława Kosiniaka-Kamysza byłaby w stanie pogodzić potrzebę rzeczywistego zachęcania Polaków do zaszczepienia się z niechęcią do rozwiązań bardziej drastycznych. Takich, jak chociażby wprowadzenie modelu francuskiego, czy podobnych restrykcji wobec niezaszczepionych z wyboru. Równocześnie być może uniknęlibyśmy w ten sposób konieczności wprowadzania obowiązkowego szczepienia. Wreszcie: lepsze takie łagodne działanie, niż próby przeczekania kolejnej fali epidemii.
Potencjalny koszt projektu 600 plus dla zaszczepionych mógłby zrównoważyć nie tylko dodatkowe obciążenia finansowe dla służby zdrowia wynikające z leczenia pacjentów covidowych. Jeśliby się udało w ten sposób znacząco podnieść poziom wyszczepienia populacji, to być może uniknęlibyśmy w ten sposób także kosztów gospodarczych wiążących się z potencjalnymi restrykcjami. Ministerstwo Zdrowia już sugeruje, że od 1 grudnia może jednak wprowadzić pewne restrykcje.
Wygląda więc na to, że propozycji szefa PSL rządzący mogliby dać szansę. Sam pomysł można by zresztą twórczo rozwinąć, zachęcając dodatkowo przedsiębiorców do wypłacania swoim pracownikom dodatków pieniężnych za zaszczepienie. Wystarczyłoby wprost umożliwić im takie posunięcie za pomocą zmian przepisów prawa pracy oraz zastosować jakąś formę zachęty podatkowej.