Nowa tarcza antyinflacyjna nakłada na sprzedawców dość osobliwy obowiązek. W sklepach spożywczych mają pojawić się tabliczki informujące o obniżce VAT na żywność. Analogiczne rozwiązanie będzie funkcjonować także na stacjach benzynowych. Chodzi o to, by obywatele przypadkiem nie przeoczyli, że rząd jednak coś zrobił w kwestii drożyzny.
Sprzedawca będzie musiał informować klientów o tym, jak to dobry rząd obniżył VAT na żywność
Jak podaje gazeta.pl, projekt ustawy wprowadzającej tarczę antyinflacyjną 2.0 dokłada sklepom spożywczym i stacjom benzynowym nowy obowiązek. Przy kasach pojawią się tabliczki informujące o obniżce stawek VAT na żywność i paliwo. Takie informacje będą musiały zostać należycie wyeksponowane.
Do dnia 31 lipca 2022 r. sprzedawca dokonujący sprzedaży: towarów spożywczych zamieszcza przy kasie rejestrującej w lokalu przedsiębiorstwa, w którym dokonywana jest sprzedaż tych towarów, czytelną informację, że od dnia 1 lutego 2022 r. do dnia 31 lipca 2022 r. dla towarów spożywczych obowiązuje stawka podatku od towarów i usług obniżona do wysokości 0 proc.
W przypadku stacji benzynowych skonstruowano analogiczny przepis zakładający informowanie klientów o obniżce stawki VAT do 8 proc. Na tym nie koniec. Sprzedawcy będą musieli przypominać klientom o obniżce także „przez każdorazowe dołączenie do faktury lub innego dokumentu, z którego wynika zapłata należności”.
Według rządowych szacunków budżetowy koszt zerowego VAT na żywność przekroczy 6-7 mld zł. Stąd właśnie apele premiera Mateusza Morawieckiego, by sprzedawcy rzeczywiście obniżyli cenę produktów spożywczych w sklepach o 5 proc. Problem w tym, że rządzący nie mogą, póki co, ich do tego zmusić. Nic dziwnego, że nie chcą opierać się wyłącznie o dobrą wolę przedsiębiorców.
Tabliczki informujące o obniżce VAT wydają się więc sposobem na pokazanie wyborcom, że rząd jednak coś w sprawie drożyzny zrobił. Może się jednak okazać, że takie posunięcie wcale nie przyniesie spodziewanego rezultatu. Wręcz przeciwnie: może wręcz okazać się strzałem w stopę.
Tabliczki informujące o obniżce VAT na żywność mają najpewniej po prostu odwrócić uwagę od rzeczywistych winowajców wzrostu cen żywności
Nie da się ukryć, że zerowy VAT na żywność drastycznych obniżek cen w sklepach nie przyniesie. Mówimy w końcu o obniżce podatku od towarów i usług obejmującego produkty spożywcze, które już wcześniej korzystały z obniżonej stawki 5 proc. Równocześnie inflacja w grudniu wyniosła 8,6 proc. Wiele wskazuje na to, że będzie rosła przynajmniej przez jakiś czas. Zwłaszcza, że rządzący wcale nie chcą zdecydować się na bardziej radykalne działania antyinflacyjne, ponieważ musieliby tym samym uderzyć w fundamenty „polskiego państwa dobrobytu”.
Tym samym tabliczki informujące o obniżce VAT na żywność mogą wzbudzać w konsumentach dysonans poznawczy. Niby rząd do końca lipca chce się chwalić obniżką, ale ceny i tak będą jeszcze przez jakiś czas rosły. Warto przy tym przypomnieć, że to między innymi ceny produktów spożywczych windują inflację w Polsce. I to właśnie one są szczególnie odczuwalne dla konsumentów, razem z drożejącymi nośnikami energii.
Jakby tego było mało, przedsiębiorcy wcale nie muszą być tacy skorzy do współpracowania z rządem. Przynajmniej nie tak, jak ten sobie to wymyślił. Łatwo sobie wyobrazić scenariusz, w którym sklepy skorzystają z obniżki VAT, by po prostu nie musieć podwyższać cen przez jakiś czas. Z pewnością jednak rządzącym chodzi po głowie nieco inny obrót sprawy. Taki, w którym to sklepy cen nie obniżą a różnicę zachowają dla siebie.
Bardzo możliwe, że tabliczki informujące o obniżce stawki podatku VAT na żywność służą właśnie wzbudzeniu w konsumencie takiego przekonania. Teraz, jeżeli nie zauważymy niższych cen w sklepach to będzie to winą sklepikarzy, a nie rządu. Jak już wcześniej wspomniano, obniżek najprawdopodobniej nie dostrzeżemy przez szereg czynników makroekonomicznych.
Sklepy będą musiały dalej podnosić ceny także z uwagi na rosnące koszty energii elektrycznej i ogrzewania. Nie wspominając o zamieszaniu spowodowanym Polskim Ładem, oraz uszczelnieniu zakazu handlu w niedzielę. Przerzucenie odpowiedzialności na sprzedawców to w tej sytuacji najlepsze dla władzy posunięcie.