Aparaty propagandy politycznej ruszyły jakiś czas temu, starając się wzbudzić w narodzie przekonanie, że sędziowie to „komunistyczne złogi”, na dodatek zepsute do tego stopnia, że kradną ze sklepów spożywczych. Do prostych ludzi taka narracja trafiła.
Oczywiście żaden z argumentów podnoszonych przez władzę oraz należące do niej media nie znajduje pokrycia w rzeczywistości. Jest to manipulacja stosunkowo niskich lotów, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę liczne statystyki i na przykład średni wiek polskiego sędziego – 38 lat. Albo średnią czasu trwania postępowania, która wcale nie odbiega od unijnej średniej.
Nie ma nic złego w tym, by władza reformowała sądownictwo, starając się uczynić z niego unijnych liderów. Ale reformy Prawa i Sprawiedliwości nie zmieniają sposobu pracy sądów, są wojną personalną wymierzoną w niezawisłych i nieposłusznych politykom sędziów, która ma na celu zastąpienie ich lojalnymi wojownikami partyjnymi. Z podobnym zjawiskiem spotkaliśmy się już przy okazji Trybunału Konstytucyjnego, w którym znani i cenieni przedstawiciele świata prawa zostali zastąpieni… cóż…
Poniżej możemy zobaczyć ciekawy film, który jest ucztą dla oka i dla ucha, przedstawiający wczorajsze wystąpienie w Senacie SSN Stanisława Zabłockiego – Prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego. Otóż reformy Prawa i Sprawiedliwości nie są wymierzone w sędziego, który wynosił w kieszeni batoniki z Żabki. Wymierzone są właśnie w takich ludzi, których w polskim wymiarze sprawiedliwości jest zdecydowanie więcej.
Obejrzyjcie poniższy film i porównajcie go sobie z przedstawicielami władzy ustawodawczej i wykonawczej. Pozostawiam Wam pełną dowolność w tej sprawie, możecie wybrać swoich ulubionych i najbardziej kompetentnych, a i tak mam pewne wrażenie, że pomiędzy nimi, a bohaterem poniższego filmu będzie istniała przepaść. Przepaść w zakresie wiedzy, sposobu jej przedstawiania, poziomu merytorycznego, moralności czy klasy.
Każde stado ma swoje czarne owce, ale swoje przekonanie opieram również na własnych doświadczeniach – polscy sędziowie to absolutna elita wśród prawników i wśród obywateli. Nie czyni ich to nieomylnymi, ale nie dajcie sobie wmówić, że rozpaczliwie (i z wielkim trudem) wynajdowane przez cały sztab medialny historie pojedynczych kleptomanów z drugiego końca kraju, to obraz dzisiejszej klasy sądowniczej.
Morał jest niestety dość ponury. Chcielibyśmy – ja na pewno – mieć takich posłów, senatorów i ministrów, jak sędziów. Choć ci ostatni sprawują w tym kraju władzę, nie otrzymawszy na swoje nazwiska nawet jednego głosu od obywateli. Jak się tak na to patrzy, to jest to smutny policzek dla demokracji.