Bojkot zachodnich firm działających w Rosji pomimo inwazji na Ukrainę przyniósł już pierwsze rezultaty. Przykładem może być chociażby zmiana stanowiska Nestle. A co z przedsiębiorstwami ze wschodu? Alibaba, światowy gigant ecommerce, wcale nie zamierza się ruszać z tego kraju. AliExpress Rosja dalej przynosi krociowe zyski swoim właścicielom.
AliExpress Rosja do inwazji na Ukrainę rozwijało się bardzo szybko
Myśląc o bojkocie konsumenckim związanym z wojną w Ukrainie myślimy przede wszystkim o bojkocie rosyjskich produktów. W drugiej kolejności celem bojkotu padają firmy, które nie zamierzają nawet ograniczyć swojej działalności w Rosji i tym samym wspierają kremlowski reżim. Przykładem może być tutaj Decathlon, Auchan, Leroy Merlin, czy Nestle. Bojkot jest o tyle skuteczny, że ostatnia z wymienionych firm zdążyła zmienić swoje stanowisko i rzeczywiście rozluźnić swoje więzy z rosyjską gospodarką.
W tej sytuacji warto byłoby się przyjrzeć także przedsiębiorstwom ze wschodu, które robią interesy w Polsce. Tym bardziej, że Chiny zajmują dość ambiwalentne stanowisko względem konfliktu. Nie wspierają otwarcie Rosji, zapowiadają o swojej życzliwości względem Ukrainy. Równocześnie jednak starają się, by zachodnie sankcje i zabiegi na forum międzynarodowym nie wyrządziły Kremlowi zbytniej krzywdy. Korzystają również z każdej okazji, by wbijać szpile Stanom Zjednoczonym i NATO.
Tymczasem lista sporządzona przez amerykańskie Yale School of Management zawiera szereg interesujących pozycji. Spośród firm, które ani myślą rezygnować z rosyjskiego rynku jest sporo tych pochodzących z Chin. Mowa chociażby o Xiaomi, Huawei, czy firmie Tencent. W kategorii przedsiębiorstw „okopujących się” w Rosji jest także światowy gigant ecommerce, Alibaba.
Wygląda więc na to, że AliExpress Rosja dalej będzie przynosić swoim właścicielom krociowe zyski. Przed inwazją na Ukrainę był to drugi największy serwis ecommerce, mający ok. 10 proc. udziału w całym tamtejszym rynku. Trzeba jednak przyznać, że ten nie należy do specjalnie rozwiniętych. Choć, z uwagi na populację Rosji i brak jednego dominującego podmiotu, z pewnością był dla Alibaby jednym z tych bardziej perspektywicznych.
Samo AliExpress Rosja najczęściej odwiedzanym portalem ecommerce w Rosji. Serwis w 2018 r. zawiązał partnerstwo z VK Group, właścicielem najpopularniejszego rosyjskiego portalu społecznościowego. Gdyby nie wojna, to z pewnością rozwijałby się prężnie w nadchodzących latach. Inwazja na Ukrainę nieco podkopała te plany.
Polska konkurencja Alibaby nie chce mieć z Rosją nic wspólnego
Na początku marca AliExpress Rosja wstrzymał dostawy do Ukrainy, czyli jakieś 8 proc. zamówień. Spadły także obroty na rynku rosyjskim, z uwagi na opóźnienia w dostawach, spadek wartości rubla i zachodnie sankcje utrudniające między innymi dokonywanie płatności.
Alibaba mogłoby teoretycznie wycofać się z Rosji bez większej szkody dla całego holdingu. Podobnie zresztą, jak w przypadku Ukrainy. Rynki zagraniczne wciąż stanowią niewielką część jego przychodów. Tym niemniej, taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny. Równocześnie jednak nie jest on zupełnie niemożliwy.
Polsat News poinformowało chociażby o wstrzymaniu inwestycji w Rosji przez państwową firmę naftową Sinopec. Stało się to na polecenie władz, które obawiają się nałożenia sankcji przez państwa zachodnie. Co więcej, chińskie ministerstwo spraw zagranicznych poleciło tamtejszym firmom unikać „nieprzemyślanych decyzji o nabywaniu chińskich aktywów”. To dość duża zmiana względem niedawnych przymiarek do podkupywania rosyjskich gigantów surowcowych.
Alibaba to teoretycznie firma prywatna. Nie sposób jednak nie zauważyć, że w Chinach nie da się robić interesów wbrew zaleceniom wszechwładnej partii komunistycznej. W tym momencie rezygnacja z AliExpress Rosja byłoby poważnym ciosem wizerunkowym dla Państwa Środka, będącego rosyjskim strategicznym partnerem. Samym Chinom bardzo zależy również na inicjatywie nowego jedwabnego szlaku, dla której kluczowa jest zarówno Rosja, jak i Ukraina. Sytuacja może się jednak zmienić, jeśli Zachód zdecyduje się na dalsze zaostrzanie swojego stanowiska.
Warto przy tym zauważyć, że Polska również jest dość istotnym rynkiem zagranicznym dla Alibaby. Ponownie: nie na tyle, by poważnie zaszkodzić całemu holdingowi. Co najwyżej jego długofalowym planom ekspansji. Tym niemniej na naszym rynku ecommerce działają konkurencyjne serwisy. I tak na przykład Allegro zrezygnowało ze sprzedaży rosyjskich i białoruskich produktów, Amazon z kolei wstrzymał swoją działalność w tym kraju.