Bojkot Auchan? Wielu myślało, że skończy się to, jak większość innych bojkotów w Polsce. Czyli awantura w sieci, której po kilku dniach już nikt nie pamięta. Wygląda jednak na to, że tym razem francuskie sieci naprawdę zbulwersowały Polaków. A to całkiem konkretnie przełoży się na ich wyniki.
Sieci Auchan, Leroy Merlin czy Decathlon niezbyt chętnie mówią o bojkocie i o jego skutkach. Nie wiemy zatem, jak bardzo tracą swojej polityce wobec Rosji. Nerwy jednak widać bardzo wyraźnie – choćby ze względu na ich walkę z aktywistami.
Ponieważ jednak same firmy nie dzielą się danymi o efektach bojkotu, musimy sięgać do innych źródeł. Portal Dla Handlu rozmawiał na przykład z przedstawicielami aplikacji Pan Paragon. A źródło jest to całkiem niezłe, gdyż aplikacja pozwala na przykład na wydruk i udostępnianie paragonów czy przeglądanie gazetek promocyjnych sieci handlowych.
„Udział procentowy paragonów pochodzących ze sklepów Auchan i Decathlon z tygodnia na tydzień spadał. W ciągu dwóch tygodni zainteresowanie produktami z hipermarketu Auchan zmalało niemal o połowę” – wyjaśnia Antonina Grzelak z aplikacji zakupowej Pan Paragon.
Jeszcze większy spadek dotyczy zainteresowania gazetkami promocyjnymi Auchan. „Od 17 marca liczba kliknięć w tym obszarze spadła nawet o 75 proc.” – wskazuje Grzelak.
Bojkot Auchan? Jednak nie tylko w internecie
Jeśli chodzi o dane serwisu Pan Paragon, to wychodzi na to, że Decathlon też zanotował spadki, choć „nie tak spektakularne”. Co z Leroy Merlin? Ta sieć stała się wręcz symbolem bojkotu, chyba bardziej niż Auchan czy Decathlon.
Spadki w liczbie dodanych do systemu paragonów widać było w okresie największego bojkotu w sieci, czyli w sobotę 19 marca. Potem jednak, jak mówi Grzelak, sytuacja wróciła do przedbojkotowej normy.
Eksperci tłumaczą to tym, że branża marketów budowlanych jest dość specyficzna i tu klienci bardziej kierują się cenami czy zakresem oferty.
Niemniej – widać wyraźnie, że francuskie sieci dostały po kieszeni. I pewnie nieprędko Polacy zapomną im robienie biznesów w Rosji. To chyba pierwszy tak mocny przypadek bojkotu, który „wyszedł z sieci”.
W całej tej tragicznej sytuacji jest więc coś delikatnie pozytywnego – polscy konsumenci naprawdę nauczyli się „głosować” swoimi portfelami.
Fot.: jean-louis Zimmermann/ Flickr / CC BY 2.0