Inflacja nakręca ceny materiałów budowlanych, rośnie też koszt wynagrodzenia ekip budowlanych, które przedstawiają wyższe wyceny. Zdaniem części ekspertów, jeśli w ciagu najbliższych miesięcy nic się nie zmieni, deweloperzy mogą sięgnąć po narzędzie, które z pewnością nie spodoba się potencjalnym kupującym. Indeksacja cen mieszkań – bo o tym rozwiązaniu mowa – może okazać się jednak konieczna.
Indeksacja cen mieszkań? Deweloperzy mogą zdecydować się na takie rozwiązanie
Pisałam już na łamach Bezprawnika, że prawdopodobnie już wkrótce mieszkania od dewelopera zdrożeją – na skutek nowej ustawy deweloperskiej, która wejdzie w życie od lipca. Na wzrost cen (który obserwujemy cały czas) ma oczywiście również wpływ wiele innych czynników, takich jak rosnące ceny materiałów budowlanych, wyższe wynagrodzenia ekip budowlanych czy niewielka podaż. Osoby, które planują zakup nieruchomości z rynku pierwotnego, czeka jednak jeszcze jedna, zła wiadomość. Deweloperzy, w związku z dynamicznymi zmianami kosztów, mogą wprowadzić rozwiązanie, które już kiedyś było stosowane w Polsce. Jest nim indeksacja cen mieszkań. To oznaczałoby, że końcowa cena mieszkania nie byłaby znana przez kupującego na początku inwestycji – bo mogłaby się ostatecznie zmienić, nawet już po podpisaniu umowy z deweloperem.
Zdaniem ekspertów indeksacja cen mieszkań jest możliwym rozwiązaniem, ponieważ deweloperom coraz trudniej oszacować ostateczne koszty inwestycji. Jak zauważa w analizie Maciej Dymkowski, prezes zarządu tabelaofert.pl, średni czas budowy inwestycji trwa ok. dwa lata – i deweloper ustala z głównym wykonawcą cenę wykonania robót na samym początku budowy. Zazwyczaj zawierana wtedy umowa między deweloperem a wykonawcą nie zawiera klauzul waloryzacyjnych. To z kolei oznacza, że wykonawca, w ostatecznym rozrachunku, może być znacząco stratny.
Jak łatwo się jednak domyślić, w obecnej sytuacji coraz częściej wykonawcy naciskają na indeksację cen przy zawieraniu umów – co z kolei przekłada się na wyższe ryzyko straty dla dewelopera. Indeksacja cen mieszkań (w oparciu o indeksację cen robót) mogłaby zatem ten problem częściowo zlikwidować. Konieczna byłaby oczywiście całkowita transparentność ze strony dewelopera – i najlepiej gwarancja, że cena mieszkania nie może wzrosnąć mocniej, niż określona kwota.
Nowe rozwiązanie może spowodować jeszcze mocniejsze obniżenie zdolności kredytowej
To, że klient nie wiedziałby, ile ostatecznie zapłaci za mieszkanie, to tylko jeden z potencjalnych problemów. Drugim jest fakt, że banki, przy ocenie zdolności kredytowej, zapewne nie brałyby pod uwagę nominalnej ceny nieruchomości z początku inwestycji – tylko szacowaną. A to kolejny czynnik sprzyjający obniżeniu zdolności kredytowej, która w przypadku wielu osób i tak jest już niska. Deweloperów czeka zatem ciężki orzech do zgryzienia – i próba pogodzenia własnych interesów, interesów wykonawcy i kupujących.