Przy dzisiejszej stopie referencyjnej na poziomie 4,5 procent, oprocentowanie złotowych kredytów hipotecznych wynosi ok. 8 procent. Ekonomiści banku BNP Paribas zweryfikowali swoją prognozę poziomu, do jakiego na końcu cyklu podwyżek dobije stopa referencyjna. Wcześniej zakładali, że będzie to 6,5 proc. Teraz, obstawiają …8 proc.! Jeśli ta prognoza się sprawdzi, to są bardzo złe wieści dla kredytobiorców złotowych. Głównym powodem tego czarnego scenariusza jest nakręcenie się spirali płacowo-cenowej.
Bardzo złe wieści dla kredytobiorców złotowych
Ekonomiści banku BNP Paribas jako główny powód weryfikacji swojej wcześniejszej prognozy podają nakręcenie się spirali płacowo-cenowej. Rosną ceny więc pracownicy wywierają presję na pracodawców, by podnosili pensje. Firmy podnoszą ceny towarów i usług, by sprostać oczekiwaniom płacowym. A te dalej rosną. Dlatego mówimy o spirali, przed którą ostrzegali ekonomiści. Gdy się pojawia, bardzo trudno zapanować nad inflacją. Nakręcenie się spirali dostrzegają też ekonomiści ING Banku Śląskiego.
„Zdławienie inflacji jest obecnie priorytetem RPP z uwagi na rosnące ryzyko odkotwiczenia się oczekiwań inflacyjnych. Ponadto perspektywy znaczącej stymulacji fiskalnej (kolejne obniżki podatków bezpośrednich, wyższe wydatki w związku z napływem uchodźców, wzrost wydatków na zbrojenia) wymagają bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej. Oczekujemy, że w maju RPP dokona kolejnej podwyżki stóp procentowych, chociaż jej skala może być niższa niż w poprzednim miesiącu. W 2022 stopa referencyjna NBP może wzrosnąć do 6,5 proc., a w 2023 potencjalnie nawet do 7,5 proc.” piszą ekonomiści ING Banku Śląskiego.
Pesymistycznie odczytuje też informacje płynące z rynku bank Pekao. Zdaniem jego zespołu analiz na majowym posiedzeniu RPP stopy pójdą w górę znów o 100 pb.
Płaczą i płacą
Co te prognozy oznaczają dla kredytobiorców, najlepiej widać na przykładzie. Jeśli ktoś przed pierwszą podwyżką stóp w październiku 2021 roku wziął 300 tys. zł kredytu na 25 lat, to jego rata wynosiła wtedy ok. 1393 zł. Teraz jest to ok. 2200 zł. Przy stopie 7,5 proc. będzie to ok. 2600 zł. Mamy 100 procentowy wzrost wysokości raty. To dla wielu domowych budżetów jest bardzo poważny problem. Skutki można już dostrzec na rynku nieruchomości. To istotny, w porównaniu do boomu, spadek sprzedaży mieszkań przez deweloperów. Ludzie boją się zadłużać albo stać ich teraz na znacznie mniej. Część zadowoliłaby się mniejszym mieszkaniem, ale takich na rynku jest zdecydowanie za mało w stosunku do zainteresowania.
Zwiększa się liczba ofert sprzedaży cesji praw z umowy deweloperskiej. Dzieje się tak, gdy inwestycja nie jest jeszcze skończona albo, gdy mieszkanie już deweloper oddał, ale nie podpisał jeszcze z kupującym aktu notarialnego. Deweloperzy konkurują z dużą ofertą sprzedaży mieszkań wystawionych przez osoby prywatne. Często są to mieszkania dopiero co kupione. W stanie deweloperskim. Powodów ich sprzedaży może być kilka. Kredyt, który stał się nie do udźwignięcia. To tylko jedna z opcji. Zwłaszcza jeśli trzeba by, wyłożyć kilkadziesiąt tysięcy złotych na wykończenie dwupokojowego mieszkania. Niestety są to teraz takie wielkości.
Ucierpieć mogą też inni
Druga grupa sprzedających, to ci, którzy kupili lokum taniej i czują, że to ostatni moment by sprzedać z zyskiem. Jest i trzecia grupa. Ci uważają, że mając tak blisko wojnę i kompletnie nieprzewidywalną Rosję lepiej mieć w dyspozycji coś, co da się łatwo spakować i wywieźć w razie konieczności. Bez względu na motywację sprzedających, to co się teraz zaczyna dziać na naszym rynku mieszkaniowym, to efekt problemów nie tylko kredytobiorców. Może to być zwiastun kłopotów deweloperów, budowlańców, pośredników. A w dalszej kolejności producentów materiałów i wyposażenia.
Połowa mieszkań była finansowana kredytem. Jeśli ten klient zostanie zdziesiątkowany, to odczuć to mogą wszyscy. Wielka szkoda, że nasz nadzór bankowy nie doprowadził wcześniej do takich zmian w modelu finansowania kredytów mieszkaniowych, by jak w przeważającej większości krajów UE, były one zaciągane na stałą stopę procentową. To rynki dużo dojrzalsze od naszego. Warto było je podpatrzeć.